W regionie Apulia na południu Włoch ogłoszony został w środę stan kryzysowy z powodu dotkliwego ataku zimy. Dekret w tej sprawie podpisał przewodniczący władz regionalnych. Straty w rolnictwie w wyniku śnieżyc i mrozów szacuje się na ponad 100 mln euro.

Na mocy dekretu szefa władz Apulii Michele Emiliano stan kryzysowy wprowadzono na całym terytorium regionu. Natychmiast wyasygnowano też pierwszą transzę funduszy w wysokości 1,5 mln euro na usuwanie skutków zimy.

Polityk zastrzegł zarazem, że jeśli w związku z tą sytuacją konieczna będzie interwencja państwa na szerszą skalę, władze zwrócą się do włoskiego rządu o ogłoszenie stanu kryzysowego, co umożliwi uruchomienie dalszej pomocy finansowej.

Rolniczy związek Codiretti podał, że według wstępnych szacunków straty na wsiach sięgają co najmniej 110 mln euro. Kwota ta na pewno wzrośnie - podkreślono w komunikacie regionalnego oddziału związku.

Całkowitemu zniszczeniu uległy uprawy późnych mandarynek. W prowincji Taranto mróz wyrządził nieodwracalne szkody w uprawach pomarańczy - poinformowali rolnicy. Odnotowano też poważne straty w uprawach winogron i oliwek.

Takiej katastrofy nie można było przewidzieć - twierdzi organizacja.

Tak ostra zima to w tych stronach na południu Włoch wyjątkowa rzadkość. Na polach rolnicy zbierają spod śniegu warzywa, by je uratować. Ceny warzyw, których Apulia jest krajowym zagłębiem, wzrosły tam na targach dwukrotnie.

Bardzo trudna sytuacja utrzymuje się w rejonie stolicy regionu, Bari, gdzie leży śnieg, a wiele dróg jest oblodzonych. W mieście Lecce zamknięte są szkoły.

W Apulii doszło do awarii wodociągów i ogrzewania, są kłopoty z wodą pitną. Do mieszkańców kierowane są apele o oszczędzanie wody.

Jednym z popularniejszych środków transportu na wielu zasypanych śniegiem drogach, także na obrzeżach miast, są traktory.

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)