Niemiecka prokuratura federalna poinformowała w środę, że z pistoletu znalezionego przy zastrzelonym we Włoszech domniemanym sprawcy zamachu w Berlinie Anisie Amrim oddano także śmiertelny strzał do polskiego kierowcy ciężarówki.

Prokuratura potwierdziła w ten sposób wyniki ekspertyzy przedstawione wcześniej przez policję włoską.

Rzeczniczka prokuratury federalnej powiedziała, iż kierowca został zastrzelony w czasie, gdy ciężarówka znajdowała się na odległym o kilka kilometrów od miejsca zamachu parkingu przy bulwarze Friedrich-Krause-Ufer. Kierowca siedział wtedy na fotelu pasażera, czego dowiodło między innymi badanie śladów dymu prochowego.

Jak zaznaczyła rzeczniczka, znaleziona w ciężarówce łuska pasuje do przejętej we Włoszech broni, a w chwili zabójstwa w kabinie pojazdu nie było osób trzecich.

19 grudnia kierowana najprawdopodobniej przez Amriego ciężarówka wjechała na jarmark bożonarodzeniowy koło Kościoła Pamięci w centrum Berlina, przebywając aż do zatrzymania się dystans około 80 metrów. Łącznie w zamachu zginęło 12 ludzi, w tym polski kierowca ciężarówki Łukasz Urban. 14 innych osób doznało bardzo ciężkich obrażeń.

Powołując się na śledczych niemieckie media podawały wcześniej różne informacje na temat zamachu - w tym taką, że Polak walczył w kabinie ciężarówki z terrorystą, próbując udaremnić wjechanie na jarmark.

W internecie podjęto zbieranie podpisów pod petycją do niemieckiego prezydenta Joachima Gaucka o przyznanie Polakowi Krzyża Zasługi Republiki Federalnej Niemiec. Autorka tej inicjatywy Constanze Stelzenmueller argumentowała, iż Łukasz Urban okazał bohaterstwo, walcząc z zamachowcem, co prawdopodobnie uratowało wielu ludzi i ograniczyło liczbę ofiar.

W środę Stelzenmueller ogłosiła, że zbieranie podpisów, których jest blisko 41 tys., zostało zawieszone, gdyż "od około 10 dni w mediach pojawiają się doniesienia kwestionujące faktograficzne podstawy petycji".