Socjaldemokraci wybrali nowe władze. Saskia Esken i Norbert Walter -Borjans krytykują politykę koalicyjnych partnerów z CDU, ale zostają w rządzie.
W piątek na partyjnym kongresie w Berlinie delegaci wybrali damsko-męski duet, który przejmie stery w Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD). Partia w gabinecie Angeli Merkel kontroluje połowę resortów, w tym m.in. strategiczne ministerstwa finansów, środowiska i spraw zagranicznych.
Esken i Walter-Borjans zostali wcześniej wskazani przez członków partii w internetowym głosowaniu. Nieoczekiwanie ci mało znani poza szeregami SPD politycy zdobyli kilka punktów procentowych więcej niż Olaf Scholz, wicekanclerz i ministrów finansów, który od lat gra pierwsze skrzypce w niemieckiej polityce.
Nowe władze chcą przesunąć ugrupowanie bardziej na lewo. W swoich przemówieniach podczas kongresu zapowiedzieli walkę z umowami śmieciowymi i podwyższenie stawki minimalnej do 12 euro za godzinę. – Chcemy szwedzkich warunków dla niemieckiego rynku pracy – mówiła Saskia Esken do działaczy w Berlinie. Jej partner akcentował tematy, które mogą nie spodobać się w szeregach koalicyjnej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU). Nowe władze socjaldemokratów chcą, aby państwo mogło się zadłużać, by świeżo pozyskanymi środkami rozruszać zwalniającą niemiecką gospodarkę.
– Norbert Walter-Borjans pokazał na kongresie, że pod nowymi rządami partia może skutecznie łączyć tematy społeczne, gospodarcze i ekologię – chwali nowych przewodniczących w rozmowie z DGP Thorsten Klute, lokalny polityk z Nadrenii Północnej-Westfalii. Również Klute chce, aby SPD postawiło teraz na nowe inwestycje w infrastrukturę.
Koalicja CDU-SPD od początku istnienia zmaga się z wewnętrznymi tarciami. Myriam Riedel, przedstawicielka lewicowego skrzydła partii, przedstawia DGP długą listę postulatów, których socjaldemokraci nie mogą zrealizować w koalicji z chadekami. To m.in. więcej środków na programy socjalne, liberalizacja polityki migracyjnej, całkowity zakaz eksportu broni oraz większe nakłady na transformację energetyczną. Riedel chce jak najszybszego końca wspólnych rządów. Wielu jej podobnych chciałoby w ten sposób doprowadzić do przedterminowych wyborów i zawiązania nowej koalicji z Zielonymi i postkomunistyczną Lewicą.
Ale Walter-Borjans i Esken nie chcą wyjścia SPD z rządu, choć jeszcze przed wyborem przychylali się ku takiemu rozwiązaniu. Zapowiadają negocjacje z chadekami mające na celu dopisanie do rządowych planów nowych pomysłów. Na złagodzenie tonu wpływ mają sondaże. Według najnowszych badań 64 proc. Niemców chce, żeby rząd pracował dalej, a 70 proc. krytycznie ocenia nowo wybrane władze SPD. Stronnictwo znalazło się więc w sytuacji, w której kilkaset tysięcy jego działaczy chce bardziej wyrazistego profilu, ale ich życzeń nie podzielają wyborcy.
O lewicowe akcenty w partii z pewnością zadba Kevin Kühnert, który na kongresie został wybrany na zastępcę przewodniczących. 30-latek to nowa gwiazda niemieckiej polityki. Dotychczasowy szef partyjnej młodzieżówki Jusos zasłynął m.in. propozycją wywłaszczenia i kolektywizacji prywatnych koncernów motoryzacyjnych. Również on miesiącami nawoływał do zakończenia współpracy z CDU, aby dzień przed kongresem zmienić zdanie.
– Nie chodzi nam o samo wyjście z koalicji, ale o konkretne punkty programowe – tłumaczy w rozmowie z DGP Laura Loew z Jusos. – Jednym z takich tematów jest Hartz IV – wskazuje. To nazwa reformy z czasów rządów kanclerza Gerharda Schrödera, która ograniczyła świadczenia dla bezrobotnych. Nowe władze, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom członków partii, zapowiedziały zmianę tej polityki.