Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" komentując w poniedziałek wyniki wyborów w Polsce podkreśla, że ich wynik był przewidywalny. Tak bardzo, że zwycięski PiS prawie się nie cieszył - uważa magazyn.

"Wygrana była tak przewidywalna, że zwycięzca wydawał się ledwo cieszyć" - stwierdza lewicowo-liberalny tygodnik z Hamburga na swojej stronie internetowej.

Pewnym zaskoczeniem była jedynie wysoka frekwencja wyborcza - 61 proc. "W wielu krajach jest tak, że wysoka frekwencja raczej szkodzi partiom prawicowo-populistycznym. W przypadki PiS jest inaczej. Wyborcy ugrupowania, to nie elektorat protestu. Głosują oni na program, który został zręcznie przyrządzony przez Jarosława Kaczyńskiego i jego strategów" - uważa najpoczytniejszy magazyn opinii w RFN.

Tłumaczy on, że z jednej strony program partii zawiera "typowe nacjonalistyczne" obietnice bezpieczeństwa: obrony przed migrantami, homoseksualistami, Brukselą, elitą i jej sprzymierzeńcami. Z drugiej, zobowiązuje się do zapewnienia bezpieczeństwa socjalnego: świadczenia na dzieci, dopłaty dla rolników, 13. emerytura, wyższa płaca minimalna.

"Tym samym, partia ostentacyjnie odwraca się od neoliberalnego ducha czasu, który towarzyszył niemal wszystkim europejskim krajom w okresie transformacji" - orzeka "Spiegel".

Według magazynu, nie chodzi w tym jednak wcale o walkę z prawdziwą biedą. Po przełomie większość Polaków stała się bogatsza. Wielu jednak mniej, niż beneficjenci z wielkich miast. PiS zrywa z chłodem neoliberalizmu, który mniej uposażonym mówił, że sami są sobie winni - komentuje tygodnik.

"Liberalna Koalicja Obywatelska nie potrafiła niczego przeciwstawić maszynie wyborczej PiS-u: żadnego jasnego programu, żadnego charyzmatycznego lidera, żadnych chwytliwych haseł. Jarosław Kaczyński powinien właściwie bardziej się martwić o konkurencję po prawej stronie" - puentuje "Spiegel" wskazując na Konfederację.