Im wyższe bezrobocie, tym lepszy wynik PiS. Ale to niekoniecznie musi być przyczyna i skutek.
DGP
W powiatach z najniższą stopą bezrobocia wyniki wyborów do europarlamentu są inne niż w całym kraju. Poparcie w powiatach z najwyższym bezrobociem odzwierciedla zaś wynik ogólnopolski tylko w kwestii kolejności ugrupowań. Różnica między PiS a KE wynosi jednak ponad 30 pkt proc. Analiza szczegółów dowodzi, że ten obraz nie jest tak prosty, jak na pierwszy rzut oka się wydaje.
Mamy 11 powiatów, w których stopa bezrobocia wynosi co najmniej 16,2 proc. (na 10. miejscu są dwa ex aequo z tą samą stopą bezrobocia). To: Szydłowiec, Przysucha, Maków Mazowiecki, powiat radomski bez miasta Radom – w województwie mazowieckim; Braniewo, Kętrzyn i Bartoszyce – w warmińsko-mazurskim; Białogard i Łobez – w zachodniopomorskim; oraz Radziejów w kujawsko-pomorskim i Nisko w podkarpackim.
W tych miejscach – licząc łącznie – na kandydatów PiS padło 59,9 proc. głosów. Z kolei KE dostała poparcie na poziomie 27,3 proc. Inaczej niż w skali kraju, Wiosna w tych 10 powiatach nie przekracza progu z poparciem na poziomie 4,2 proc.
Wyborcy na terenach z największym bezrobociem są więc dużo bardziej propisowscy niż przeciętny wyborca w Polsce. Są też mniej aktywni obywatelsko. Frekwencja, która w skali całego kraju wyniosła 45,7 proc., w tych 11 powiatach sięgnęła tylko 38,6 proc.
Kiedy jednak przyjrzeć się bliżej, to powiaty z najwyższym bezrobociem nie są jednorodne i różnią się między sobą politycznie. Po zsumowaniu głosów ze wszystkich 11, PiS wygrywa zdecydowanie, ale naprawdę zwyciężył tylko w sześciu z nich. W pięciu wygrała KE. Chodzi o dwa powiaty z woj. zachodniopomorskiego (Łobez i Białogard) oraz trzy graniczące z obwodem kaliningradzkim (Bartoszyce, Braniewo, Kętrzyn). Tam KE dostała 44 proc. głosów, a PiS – 40,9 proc. Natomiast frekwencja tam była bardzo niska – tylko 33,4 proc.
W powiatach z dużym bezrobociem z woj. mazowieckiego, podkarpackiego i kujawsko-pomorskiego PiS dostał aż 69,4 proc., a KE tylko 18,9 proc. przy frekwencji 41,9 proc. Mamy więc w ramach grupy powiatów z największym bezrobociem dwie zupełnie różne od siebie podgrupy. Widać też, że preferencje polityczne w tych powiatach są takie same, jak na obszarach sąsiednich, gdzie bezrobocie jest mniejsze. W woj. zachodniopomorskim i warmińsko-mazurskim KE wypada lepiej, a przewaga PiS w okolicach Radomia i w woj. podkarpackim jest przygniatająca. Możliwe więc, że to nie stopa bezrobocia przesądza o tym, jak głosujemy, ale inne czynniki, np. położenie geograficzne. W grupie powiatów z najwyższym bezrobociem widać wyraźnie zależność: im wyższa frekwencja, tym wyższe poparcie dla PiS (Przysucha: 46 proc. frekwencji, 73 proc. dla PiS; z drugiej strony Braniewo: 32 proc. frekwencji, tylko 40 proc. dla PiS).
Tereny o najniższym bezrobociu składają się z 12 powiatów – na 10. miejscu są razem Bielsko-Biała, Kępno i powiat warszawski zachodni, czyli m.in. Łomianki, Ożarów i Błonie. A do tego w grupie tej są Poznań i otaczający go powiat poznański, Wrocław i powiat wrocławski, Śrem, Sopot, Katowice, Wolsztyn i Warszawa. Wszędzie tam stopa bezrobocia jest poniżej 2 proc. W tej grupie PiS dostał tylko 29,4 proc. głosów, a Koalicja aż 49,9 proc. Lepiej niż w całym kraju wypadła też Wiosna z poparciem na poziomie 9,7 proc. Frekwencja też była znacząco powyżej średniej krajowej i wyniosła 57,5 proc.
W tej grupie też można wyodrębnić trzy powiaty z wyraźnie niższą frekwencją (Wolsztyn, Śrem, Kępno, 40–44 proc.), i akurat tam PiS wygrywa z KE 43 do 40 proc. W pozostałych powiatach z grupy o najniższym bezrobociu, tam, gdzie frekwencja jest faktycznie wysoka, PiS dostaje ledwie 28,9 proc., a Koalicja Europejska ponad 50 proc. Czyli zupełnie odwrotnie niż w przypadku terenów z wysokim bezrobociem, tam, gdzie bezrobocie jest rekordowo małe, to niska frekwencja podbija wyniki PiS, a wysoka daje relatywnie więcej korzyści KE.
Warto też zauważyć, że powiaty śremski, wolsztyński i kępiński leżą obok siebie, na południu Wielkopolski, gdzie także w innych powiatach wygrywał PiS, tutaj też mamy więc istotny czynnik położenia geograficznego. Rzuca się w oczy też to, że poza tymi powiatami reszta grupy z niskim bezrobociem to miasta na prawach powiatu, często duże (Warszawa, Wrocław, Poznań, Katowice) lub ich bliskie sąsiedztwo (Sopot, powiaty wrocławski, poznański i warszawski zachodni).
Jak mówi Marcin Duma, prezes Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych, związek między wynikami wyborów a bezrobociem jest spory, bo kluczowym czynnikiem wpływającym na wybory polityczne jest wykształcenie. A wykształcenia ma duży wpływ na to, czy dana osoba jest zagrożona bezrobociem, czy nie. Bazą społeczną PiS są ludzie o wykształceniu średnim i podstawowym. Z badań GUS wynika, że w tych grupach właśnie mamy wyższe bezrobocie i jest to sytuacja trwała. Stąd też bierze się zdecydowanie większe poparcie dla PiS na terenach z wysokim bezrobociem. Zależność jest wyraźna, ale główną przyczyną w niej jest poziom wykształcenia, a nie bieżąca sytuacja na rynku pracy. Tezę o kluczowej roli wykształcenia potwierdza to, że uczelnie znajdują się zwykle w największych miastach, a osoby z małych powiatów, które wyjechały tam studiować, najczęściej po studiach już do swoich rodzinnych miejscowości nie wracają. Stąd w powiatach złożonych z małych miejscowości przeważają osoby gorzej wykształcone, przez co utrzymuje się tam wyższe bezrobocie.