Jeśli będzie raport policji po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który będzie można przedstawić opinii publicznej, na pewno będą takie informacje podawane - mówił wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker. Jeśli policja popełniła wewnątrz błędy, muszą być wyciągnięte konsekwencje - dodał.

Wiceminister w sobotę był pytany w radiu Zet, co wykazał raport wewnętrzny policji po śmierci prezydenta Adamowicza i czy jest już gotowy. "Jak będą konkrety i będzie raport, który będzie można przedstawić opinii publicznej, to na pewno będą takie informacje podawane" - zapowiedział Szefernaker.

Dopytywany, czy gwarantuje, że jeśli raport będzie gotowy, to opinia publiczna go pozna, wiceszef MSWiA odpowiedział: "Ja nie zajmuję się nadzorem nad służbami mundurowymi. Są sprawy do wyjaśnienia wewnątrz służb mundurowych. Tym torem będziemy podążać". Zaznaczył, że "te sprawy muszą zostać wyjaśnione tak, żeby opinia publiczna wiedziała, że policja, jeśli popełniła wewnątrz błędy, to muszą być wyciągnięte konsekwencje.

13 stycznia prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem przez 27-letniego Stefana W. podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Samorządowiec trafił do szpitala, gdzie następnego dnia zmarł.

Wiceminister był też pytany o zaplanowany na sobotę marsz narodowców w Hajnówce, czy policja jest po to, żeby go zabezpieczyć. "Policja jest od tego, żeby zabezpieczyć tego typu wydarzenia. Nie raz policja pokazała, czy w przypadku wydarzeń organizowanych przez takie środowiska czy inne, że bardzo dobrze sobie z tym radzi" - odparł.

Na pytanie, czy jeśli pojawią się tam hasła, transparenty dotyczące mowy nienawiści, czy to będzie powód do rozwiązania marszu, minister zapowiedział: "Bez względu na to, czy takie transparenty pojawiają się na Paradzie Równości czy na organizowanych przez inne środowiska wydarzeniach, nie mają prawa tam być. Tutaj prawo musi być przestrzegane".

Na uwagę, że nie zawsze policja rozwiązuje tego typu wydarzenia, jak było np. w Oświęcimiu, Szefernaker podkreślił: "To są różne sytuacje. Czasami policja działa tak, żeby nie prowokować. Ale przede wszystkim prawo musi być egzekwowane".

Ulicami Hajnówki (Podlaskie) przejdzie w sobotę IV Hajnowski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Organizują go środowiska narodowe. Jego organizacji sprzeciwiają się władze miasta, swoje kontrwydarzenia planują mieszkańcy przeciwni marszowi.

Od początku marsz wzbudza emocje, bo upamiętnia m.in. Romualda Rajsa "Burego", którego oddział podziemia niepodległościowego spacyfikował zimą 1946 r. kilka wsi z okolic Bielska Podlaskiego, zamieszkanych przez prawosławną ludność białoruską. Zginęło wtedy 79 osób, wśród nich były także dzieci.

Znaczna część mieszkańców Hajnówki to prawosławni pochodzenia białoruskiego. Burmistrz Hajnówki chciał zakazać organizacji tego marszu, sąd prawomocnie uchylił jednak ten zakaz. (PAP)