Szef tureckiej dyplomacji Mevlut Cavusoglu powiedział w piątek, że Ankara źle odbiera reakcje Europy na czystki po zamachu i nie chce, by jej dawano "lekcję demokracji". Uznał też za "niefortunne" komentarze Waszyngtonu na temat zwolnień w tureckiej armii.

Cavusoglu odniósł się w ten sposób do uwag szefa wywiadu USA Jamesa Clappera oraz szefa centralnego dowództwa armii USA generała Josepha Votela, którzy powiedzieli w czwartek, że wielkie czystki w tureckich siłach zbrojnych utrudniają współpracę z Ameryką oraz wspólną walkę z Państwem Islamskim (IS).

"Ma to wpływ na tę walkę, ponieważ dotyczy wszystkich segmentów aparatu bezpieczeństwa w Turcji. Wielu z moich (tureckich) partnerów zostało objętych czystką lub aresztowanych(...). Nie ma cienia wątpliwości, że spowolni to (walkę z IS) i utrudni współpracę z Turcją" - ostrzegł Clapper.

Szef tureckiej dyplomacji powiedział dziennikarzom, że jeśli Amerykanie "pytają o to, czy walka z IS została utrudniona przez czystkę w armii, to odpowiadamy, że wręcz przeciwnie, gdy armia zostaje oczyszczona, staje się bardziej godna zaufania oraz czysta i efektywna w boju".

Cavusoglu dodał, że gdyby nie wcześniej już przeprowadzone czystki w policji nieudany wojskowy pucz mógłby się zakończyć sukcesem.

Reuters przypomina, że po nieudanym puczu z 15 lipca z armii zwolniono blisko 1,7 tys. wojskowych, w tym 40 proc. generałów i admirałów.

W czwartek Turecka Najwyższa Rada Wojskowa (YAS) awansowała na pułkowników 99 oficerów i wysłała na emeryturę 48 generałów.

Cavusoglu skomentował też zatrzymania dziennikarzy (wydano nakaz zatrzymania 89 osób): "Dziennikarze ci pracowali dla mediów należących do organizacji terrorystycznej" - powiedział.

Organizacją terrorystyczną tureckie władze nazywają ruch Hizmet (Służba) tureckiego kaznodziei Fetullaha Gulena, mieszkającego w USA. Władze Turcji oskarżają go o to, że był mózgiem nieudanego puczu.

Według Cavusoglu dziennikarze, którzy mają stanąć przed sądem "zaangażowali się w działalność polegającą na fabrykowaniu informacji, które służyły" ruchowi Gulena. "Oni nie mogą pozostać nietykalni" - dodał.

Minister odniósł się też do niespokojnej reakcji Zachodu na próby zbliżenia między Turcją a Rosją i uznał ją za przesadną.

W czwartek generał Votel powiedział, że między Waszyngtonem a Ankarą pojawiły się "tarcia", nie podał jednak żadnych szczegółów. Dodał jedynie: "Musimy ograniczyć to ryzyko, zapanować nad nim natychmiast".

W poniedziałek Cavusoglu ostrzegł, że jeśli USA nie zgodzą się na ekstradycję Gulena, to wpłynie to na stosunki Ankary z Waszyngtonem.

Gulen, który od 1999 roku mieszka w USA, zaprzecza, jakoby był zamieszany w udaremniony zamach stanu. Jest on dawnym sojusznikiem prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, który jednak obecnie uznaje go za swego największego wroga.

Dzień po puczu władze rozpoczęły czystki, bezprecedensowe od czasu dojścia do władzy w 2002 roku Partii Sprawiedliwości i Rozwoju na fali poparcia dla powrotu umiarkowanego islamu do polityki tureckiej. Od 16 lipca w Turcji aresztowano bądź zatrzymano prawie 16 tys. osób.