Kolejna egzekucja ze strony fanatyków z Państwa Islamskiego. Radykałowie zastrzelili co najmniej 20 osób w mieście Palmira w Syrii. Zabici to osoby, które przez islamistów zostały oskarżone o współpracę z syryjskimi władzami.

Radykałowie przejęli kontrolę nad Palmirą w ubiegłym tygodniu. Teraz Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka informuje, że co najmniej 20 mieszkańców zginęło z rąk islamistów, bo nie chcieli podporządkować się nowej władzy. Zaniepokojenie świata budzi też los zabytków z czasów imperium rzymskiego w Palmirze. ONZ obawia się, że radykałowie mogą chcieć zniszczyć starożytne zabytki, tak jak robili to wcześniej w innych miejscach w Syrii i w Iraku.
Tymczasem w północno-wschodniej Syrii kurdyjscy bojownicy mieli wygnać radykałów z wiosek, zamieszkanych przez chrześcijan. Państwo Islamskie przejęło kontrolę nad asyryjskimi wioskami w lutym. Ocenia się, że w tym rejonie radykałowie przetrzymują teraz około 200 więźniów.

Z kolei w Iraku szyickie bojówki próbują odbić z rąk Państwa Islamskiego miasto Ramadi. W pobliskiej Faludży radykałowie dokonali potrójnego zamachu samobójczego na wojskowy konwój. Zginęło 55 osób.
W ubiegłym roku islamscy fanatycy zaczęli zajmować obszary na terenie Syrii i Iraku i utworzyli tam samozwańcze państwo. Wkrótce potem koalicja pod wodzą Amerykanów rozpoczęła naloty na ich pozycje. Amerykanie twierdzą, że w uderzeniach zginęła już ponad połowa dowódców Państwa Islamskiego.