Unia Europejska po raz kolejny ostrzega i potępia Rosję. Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini opublikowała oświadczenie w reakcji na zamach na ukraiński Mariupol. Według ostatnich danych, zginęło w nim 30 osób, a około stu zostało rannych.

Szefowa unijnej dyplomacji napisała, że eskalacja działań zbrojnych na Ukrainie nieuchronnie doprowadzi do dalszego, poważnego pogorszenia stosunków między Unią Europejską a Rosją. Federica Mogherini wezwała też Moskwę, by przestała wspierać separatystów na Ukrainie finansowo, politycznie i militarnie. Podkreśliła, że władze na Kremlu powinny wywierać presję na przywódców separatystów na Ukrainie, by zakończyli działania wojenne. "To zapobiegnie katastrofalnym konsekwencjom" - pokreśliła szefowa unijnej dyplomacji.

To kolejne unijne oświadczenie krytykujące Rosję. W związku z eskalacją konfliktu na Ukrainie część państw, głównie z Europy Środkowo-Wschodniej, uważa, że sankcje nałożone na Rosję rok temu powinny być utrzymane. W marcu wygasają restrykcje dyplomatyczne, obejmujące zakaz wjazdu do Unii i zamrożenie aktywów finansowych. I tu raczej kontrowersji nie powinno być. Natomiast kluczowa i zapewne gorąca debata spodziewana jest w Unii w połowie roku. Do końca lipca kraje członkowskie będą musiały zdecydować, czy przedłużą sankcje gospodarcze nałożone na Rosję.

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko i premier Arsenij Jaceniuk twierdzą, że sprawcy ataku na Mariupol powinni stanąć przed Trybunałem Karnym w Hadze. Kijów nie podpisał jednak - podobnie jak Rosja - Statutu Rzymskiego, a zatem nie uznaje jego jurysdykcji. Mimo że w parlamencie jest odpowiedni projekt ustawy, rządząca większość nie występuje z inicjatywą jego przyjęcia.