W czwartek zostanie opublikowany wstępny raport komisji badającej awaryjne lądowanie Boeinga 767 na warszawskim Okęciu. Z informacji tvn24.pl wynika, że piloci samolotu nie popełnili błędu.

W dokumencie znajdą się jedynie tzw. ustalenia faktyczne (chronologiczny opis zdarzenia), nie będzie natomiast analiz ani wyników przeprowadzanych przez komisję badań. Instrukcja obsługi Boeinga 767, dostarczona przez producenta, posiada luki. Eksperci nie są w stanie odpowiedzieć na razie na kluczowe pytanie - dlaczego nie zadziałał system awaryjnego lądowania - pisze tvn24.pl.

W raporcie odnotowany zostanie jednak fakt "wybicia" jednego z bezpieczników znajdujących się w kokpicie. Wbrew wcześniejszym informacjom, nie chodzi jednak o bezpiecznik awaryjnego systemu wypuszczania podwozia, ale o zupełnie inny, pod który podczepionych było kilkanaście różnych systemów - pisze tvn24.pl.

"Raport wstępny zostanie opublikowany na podstronie komisji, znajdującej się na stronie Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej" - poinformował PAP zastępca przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek. Wcześniej komisja informowała, że nastąpi to albo 30 listopada, albo pierwszego grudnia br.

Pytany, kiedy można się spodziewać raportu końcowego powiedział, że nawet za kilka miesięcy. Z projektem raportu końcowego zapozna się załoga samolotu oraz przewoźnik i następnie zostanie on przetłumaczony na język angielski i wysłany do amerykańskiej organizacji zajmującej się badaniem wypadków i katastrof NTSB (National Transportation Safety Board) i do producenta samolotu, firmy Boeing.

Jednak już teraz oceny członków komisji co do zachowania załogi są jednoznaczne - Załoga zrobiła wszystko, co mogła, by bezpiecznie zakończyć lot. Piloci nie improwizowali, tylko od początku do końca reagowali zgodnie z przyjętymi procedurami. Dzisiaj możemy to stwierdzić – powiedział portalowi tvn24.pl Lasek.

Lecący z amerykańskiego Newark w stanie New Jersey samolot Polskich Linii Lotniczych LOT wylądował awaryjnie na warszawskim lotnisku Chopina 1 listopada. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia i lądowała "na brzuchu". Na pokładzie było 220 pasażerów i 11 członków załogi. Nikt nie został ranny.

Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych m.in. odczytała pokładowe rejestratory parametrów lotu, zabezpieczyła dokumentację techniczną samolotu, przeprowadziła ocenę stanu technicznego samolotu i jego systemów a także prowadziła wywiady z załogą samolotu.

Na raport czeka także stołeczna prokuratura okręgowa prowadząca śledztwo dotyczącego awaryjnego lądowania Boeinga 767. Śledczy ustalają, jak doszło do konieczności awaryjnego lądowania, czy dopełnione zostały wszystkie procedury i czy ktoś mógł popełnić błąd. W tej sprawie przesłuchani zostali już członkowie załogi. Trwają przesłuchania pasażerów, którzy otrzymali status pokrzywdzonych.

Śledztwo wszczęto z artykułu 174 Kodeksu karnego. Mówi on o "sprowadzeniu bezpośredniego zagrożenia katastrofą w ruchu lotniczym". Grozi za to od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.