Już tylko największe kraje Unii są w stanie wykorzystać półroczne przewodnictwo w Unii Europejskiej, aby przeforsować własne interesy.
Ostatni raz udało się to prezydentowi Nicolasowi Sarkozy’emu w drugiej połowie 2008 roku. Francuski przywódca wykorzystał wybuch kryzysu finansowego, aby wprowadzić swoją wizję kontroli rynku finansowego. Co prawda banki w całej Europie uzyskały gwarancje wypłacalności władz publicznych, ale w zamian musiały podjąć zobowiązania m.in. co do ograniczenia pensji swoich prezesów. Wtedy także powstał pomysł powołania w Londynie, Paryżu i Frankfurcie instytucji nadzoru banków, towarzystw emerytalnych i funduszy inwestycyjnych, który ostatecznie został formalnie zaakceptowany w trakcie belgijskiej prezydencji w drugiej połowie 2010 roku.
Od tamtej pory jednak żaden kraj sprawujący przewodnictwo w Unii nie powtórzył już sukcesu Francuzów. Rozpad wiosną 2009 roku czeskiego rządu i skandale obyczajowe związane z ówczesnym premierem Mirkiem Topolankiem zmusiły Brukselę do samodzielnej walki z kryzysem i zszargały opinię Pragi w Europie. Szwedzi, którzy przejęli od Czechów pałeczkę w drugiej połowie 2009 roku, bezskutecznie próbowali zainteresować Unię Partnerstwem Wschodnim. Jako kraj pozostający poza strefą euro byli jednak wykluczeni z najważniejszych wówczas debat dotyczących przyszłości unii walutowej.
Ostatecznym sygnałem, że rola prezydencji w Unii bardzo zmalała, był rok 2010. Mimo że pracami UE kierowała najpierw pogrążona w głębokim kryzysie finansowym Hiszpania, a potem pozostająca bez rządu Belgia, europejska machina kręciła się bez trudności. Jednym z powodów tej zmiany jest traktat lizboński, który ograniczył rolę kraju, który w danym półroczu przewodzi pracom Unii. Po powołaniu stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej (jest nim Belg Herman Van Rompuy) szef rządu państwa stojącego na czele UE nie przewodzi już szczytom przywódców Wspólnoty. To także Van Rompuy ustala porządek pracy Rady.
Dodatkowo kryzys finansowy zmusił premierów i prezydentów UE do ratowania stabilności rynków finansowych, nie pozostawiając im zbyt wiele czasu na dodatkowe sprawy. – Przewodnictwo sprowadza się dziś do roli sekretariatu, który jest odpowiedzialny za organizację spotkań technicznych i ich protokołowanie – uważa Nicolas Veron, główny ekonomista Instytutu Bruegla w Brukseli.