Dzisiaj Polska obejmuje przewodnictwo w Unii Europejskiej. Chcemy pokazać się jako kraj europejskiej pierwszej ligi. Zagrożeń jest sporo, ale możemy dopiąć umowę z Ukrainą, przyspieszyć prace nad budżetem UE i wspólną polityką energetyczną.
Czy nasza prezydencja będzie wizerunkowym wydarzeniem bez konkretnych efektów, czy też uda nam się zrealizować wyznaczone cele? Wszystko zależy od tego, jak wykorzystamy najbliższe sześć miesięcy.
Z całą pewnością musimy być przygotowani na poważny sprawdzian z zarządzania kryzysowego – czas, w jakim obejmujemy przewodnictwo w Unii, jest wyjątkowo trudny. Przypadają na niego kryzys strefy euro i niepewna sytuacja w Afryce Północnej. Jednak na to, co będzie się tam działo, wpływu nie mamy.
Możemy za to wpływać na debatę nad przedstawionym właśnie przez Komisję Europejską projektem unijnego budżetu. Sprawą dla nas kluczową jest także Partnerstwo Wschodnie. We wrześniu w Warszawie odbędzie się jego szczyt. Polska chce go zakończyć konkretami, z podpisaniem umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą na czele. – Poluzowanie reżimu wizowego z krajami wschodnimi na szczycie PW i umowa z Ukrainą to byłyby konkretne osiągnięcia – ocenia Marek Siwiec, europoseł.
Polska podczas prezydencji ma także do załatwienia ważne postulaty dotyczące bezpieczeństwa energetycznego. Chcemy, aby podczas prezydencji uzgodniono założenia zewnętrznej polityki w tej sprawie. To może się okazać kluczowe dla bezpieczeństwa energetycznego całej UE i konkurencyjności jej gospodarki. Założenie jest proste – aby na zewnątrz, wobec partnerów dysponujących źródłami surowców czy energii, Unia występowała jako jeden podmiot lub przynajmniej unijne państwa uzgadniały ze sobą stanowiska. To zupełnie zmieniłoby stosunki np. z Rosją, jeśli chodzi o dostawy energii czy gazu.
Na naszą prezydencję może też przypaść dyskusja o przyszłości energii jądrowej. W jej czasie zaplanowano pięć oficjalnych spotkań na różnym szczeblu dotyczących właśnie energii.
Pełnomocnik rządu ds. prezydencji Mikołaj Dowgielewicz nie chce stopniować priorytetów. – Energetyka, Partnerstwo Wschodnie i budżet – to wszystko są ważne sprawy. Można je realizować równolegle, bo są prowadzone przez różnych ministrów – mówi.
Już 6 lipca Donald Tusk w Parlamencie Europejskim wygłosi expose naszej prezydencji. – To będzie pierwszy bardzo ważny moment. Po nim odbędzie się debata, a potem Tusk będzie odpowiadał na pytania. I od tego zależy pierwsze wrażenie naszej prezydencji w Europie – podkreśla Marek Siwiec.
W piątek Tusk wygłosi przemówienie w Teatrze Wielkim, a wcześniej nastąpi oficjalne przejęcie przez Polskę prezydencji od premiera Węgier. W parlamencie Zgromadzenie Narodowe wysłucha wystąpień m.in. prezydenta, marszałka Sejmu, a także szefa węgierskiego parlamentu. Prezydencja to także sprawdzian administracyjny i możliwość promocji Polski. Wiele będzie zależało od umiejętności dyplomatycznych i negocjacyjnych naszych urzędników. To właśnie w rozmowach kuluarowych, wykuwa się najważniejsze decyzje i buduje pozycję. Od kilku tygodni o Polsce mówi się już i pisze w zagranicznych mediach. To także pole, na którym możemy poprawić wizerunek.
Polska ma również szansę pokazać się jako kraj promujący kulturę. Zaplanowano 1400 imprez towarzyszących, czyli program kulturalny prezydencji, który ma promować nasz kraj za granicą, od Paryża i Londynu po Pekin i Tokio. Prezydencję inauguruje premiera opery „Król Roger” Karola Szymanowskiego w Teatrze Wielkim, a wieczorem koncert w Warszawie. W tym samym czasie w Teatrze Wielkim w Londynie zaplanowano premierę spektaklu „Planeta Lem”.
Priorytety prezydencji
1. Integracja europejska jako źródło wzrostu
● jednolity rynek wewnętrzny (w tym elektroniczny), poprawa sytuacji małych i średnich przedsiębiorstw
● rozwój polityki spójności Unii Europejskiej
● dyskusja o nowym modelu wzrostu gospodarczego w nowym budżecie Unii
2. Bezpieczna Europa – żywność, energia, obronność
● wzmocnienie zarządzania gospodarczego w UE, poprawa regulacji i nadzoru nad rynkami finansowymi
● zewnętrzna polityka energetyczna UE
● dyskusja o reformie wspólnej polityki rolnej
● wzmocnienie polityki obronnej UE
3. Europa korzystająca na otwartości
● budowa stref wolnego handlu z państwami Partnerstwa Wschodniego, postęp w negocjacjach z Ukrainą i Mołdową
● wspieranie transformacji krajów południowego sąsiedztwa
● podpisanie traktatu akcesyjnego z Chorwacją
● nowe ramy współpracy między UE a Rosją w ramach partnerstwa na rzecz modernizacji
W debacie nad unijnym budżetem mamy słabszą pozycję

Prof. Elżbieta Mączyńska, Szkoła Główna Handlowa

Polska prezydencja powinna zaznaczyć się działaniem na rzecz krajów spoza Unii Europejskiej, co mogłoby nam przysporzyć kontrahentów. Unia bowiem na tym polu dryfuje, zaniedbane są kraje Afryki, Wschód, Chiny. Powinniśmy działać na rzecz ożywienia relacji w tych obszarach, to zresztą zawiera tzw. inicjatywa warszawska, którą zaproponował prof. Grzegorz Kołodko.
W sprawie Grecji wpływ Polski może być wyłącznie symboliczny, sprowadza się do uczestnictwa w dyskusji. Z kolei w przypadku debaty nad unijnym budżetem to pozycja Polski jako prezydencji jest wręcz słabsza niż innych krajów, bo mamy ograniczone możliwości walki o budżet. Nie możemy przecież walczyć o pieniądze dla siebie, bo gdyby tak robiła każda prezydencja, to nastąpiłaby erozja Unii.
Prezydencja jest nie dyktatorem, ale pomocnikiem
Dr Leszek Jesień, koordynator programu ds. UE w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych
Każda prezydencja jest po presją, ale w przypadku Polski będzie ona bardzo duża. Kryzys euro, fiskalny, wyzwania dotyczące Schengen, debata budżetowa – to sprawy, które ją zdominują.
Dobrze, że Polska, która ma pewien dystans do tego, co dzieje się w Afryce – będzie proponować rozwiązania migracyjne. W sprawie Grecji polska prezydencja bezpośrednio może niewiele, ale istotne jest, aby być jak najbliżej decyzji. Ale już w sprawie długoterminowego kształtowania sposobu zarządzania gospodarką unijną rola prezydencji jest ogromna. Z kolei w sprawie budżetu trzeba rozpatrzyć stanowiska i dokonać przeglądu reakcji państw członkowskich.
Prezydencja jest nie dyktatorem, ale pomocnikiem. Naszą rolą jest pomaganie państwom członkowskim w osiąganiu porozumienia. Cele powinny uwzględniać poziom możliwego konsensusu. Prezydencja musi realnie patrzeć na rzeczywistość i formułować realne rozwiązania.