Wg depesz opublikowanych w czwartek przez "Guardiana" za pośrednictwem WikiLeaks, USA uważają Chiny w Afryce za agresywnego konkurenta pozbawionego skrupułów, jednak na razie nie uważają tego kraju za zagrożenie militarne i wywiadowcze - czytamy na stronie BBC.

Asystent sekretarz Stanu Hillary Clinton ds. Afryki, Johnnie Carson, na spotkaniu z przedstawicielami przedsiębiorstw naftowych w Lagos opisał Chiny jako "bardzo agresywnego i szkodliwego konkurenta gospodarczego bez skrupułów".

Wśród pobudek kierujących Chinami wymienił własne korzyści, a także "zapewnienie sobie głosów krajów afrykańskich na forum ONZ".

W jego opinii Chiny nie są obecnie postrzegane w Waszyngtonie jako zagrożenie militarne lub groźbę dla bezpieczeństwa kraju. Jednak jego zdaniem w Afryce istnieją dziedziny potencjalnie niebezpieczne dla USA, m.in. rozwijanie działalności wywiadowczej, szkolenie wojsk czy podpisywanie umów dotyczących baz wojskowych.

"Kiedy te dziedziny zaczną się rozwijać, USA zaczną się martwić" - powiedział Carson.

W innej depeszy wspomniane zostało rosnące zaangażowanie Chin w Kenii, której Państwo Środka dostarcza m.in. pomocy wojskowej i wywiadowczej. Mowa jest także o uwikłanym w korupcje przetargu na dostarczenie sprzętu do monitorowania telefonów, wygranym przez chińską firmę.

Jak podaje BBC, dotychczas WikiLeaks opublikował 1,1 tys. z zapowiadanych 251 tys. poufnych amerykańskich dokumentów. Portal oświadczył, że zamierza opublikować je wszystkie, choć może to potrwać całe miesiące.