Władze Łodzi znalazły sposób na staczy, którzy na miejskich parkingach natrętnie domagali się drobnych w zamian za popilnowanie samochodu. Znaleźli dla nich legalną pracę.
Urzędnicy właśnie prowadzą rekrutację tamtejszych staczy do pracy przy sprzątaniu miasta.
Stacz czy też parkingowy to określenia, którymi kierowcy nazywają zazwyczaj mężczyzn z miejskich parkingów. Nieproszeni wskazują wolne miejsca do parkowania i proponują, że podczas nieobecności właściciela popilnują samochodu. Dla wielu kierowców brzmi to jak propozycja nie do odrzucenia – nie dasz staczowi drobnych, porysuje ci samochód gwoździem.
Samozwańczy parkingowi to problem wielu miast. Urzędnicy z Łodzi próbują się z nim nietypowo uporać. Zaproponowali swoim staczom legalną pracę.
– Zostaną zatrudnieni w ramach robót publicznych do porządkowania miasta – mówi Magdalena Sosnowska, zastępczyni rzecznika prezydenta Łodzi.
Sprzątając miasto, parkingowi mogą zarobić ok. 1400 zł brutto. Urzędnicy mają nadzieję, że odciągną ich w ten sposób od miejskich parkingów. Jednocześnie program realizowany przez łódzkie biuro promocji zatrudnienia ma zaktywizować ludzi trwale bezrobotnych. – Roboty publiczne to specyficzna forma zatrudnienia – mówi Piotr Bors z biura. – Jest przeznaczona dla osób w szczególnie trudnej sytuacji, karanych, trwale bezrobotnych, po 50. roku życia, samotnie wychowujących dziecko – wylicza Bors. Dodaje: – Trzeba dać im szansę. Jeżeli nie zarobią pieniędzy legalnie, poszukają ich gdzie indziej. Z czegoś przecież muszą żyć.
Nabór parkingowych do legalnej pracy właśnie trwa. Zaczął się od tego, że miejscy doradcy zawodowi w towarzystwie strażnika miejskiego obeszli parkingi i zaproponowali stojącym tam mężczyznom pracę. Psycholog wyliczał im od razu korzyści płynące ze stałego, legalnego zatrudnienia. Wczoraj stacze odwiedzili urząd miejski. Dowiedzieli się, jakich formalności muszą dopełnić i jakie badania muszą przejść, żeby zostali zatrudnieni. Zdecydowane jest kilkanaście osób. – Za kilka tygodni powinny zacząć – mówi Bors.