20 lat po wyborach 4 czerwca, twórca reformy gospodarczej państwa prof. Leszek Balcerowicz deklaruje, że dziś reformy, jakie opracował i przeprowadził, byłyby głębsze niż te z przełomu 1989 i 1990 r.

"Zrobiłbym więcej, a nie mniej niż podczas reform 20 lat temu - b. wicepremier i minister finansów.

"Więcej starałbym się zrobić w tych dziedzinach, które do dziś pozostały państwowe, np. służbie zdrowia czy też wymiarze sprawiedliwości - by sądy były sprawniejsze" - dodał.

"Po latach widzę też, że część rzeczy trzeba było skorygować wcześniej i - gdyby było to możliwe - pewne rzeczy dodać. Generalnie: - więcej reform, a nie mniej, - więcej leczenia, a nie mniej" - podkreślił.

Według Balcerowicza, po latach nie trzeba spierać się o ocenę przeprowadzonych przemian. "Realna ocena wynika z badań porównawczych. Jest mnóstwo solidnych badań ekonomicznych, które pokazują, że państwa, które przeszły szybciej i "szerszym frontem" do gospodarki rynkowej i państwa prawa, bardziej się rozwinęły" - podkreślił.

Jak dodał, w krajach, gdzie reformy były głębokie, poprawiły się również pozagospodarcze warunki, takie jak np. średnia długość życia.

W ocenie Balcerowicza, przy wprowadzaniu 20 lat temu zmian, można było uniknąć pewnych błędów

"Na pewno nie dopuściłbym ponownie do tego, by ludzie zamiast szukać pracy i znajdować zatrudnienie od razu szli na bezrobocie. To przyczyniło się do tej czarnej propagandy - proszę, nagle mamy dwa miliony bezrobotnych. Takiego błędu nie popełniłbym ponownie" - deklaruje profesor.

Według Balcerowicza, to wcale nie pierwszy pakiet ustaw gospodarczych, które przyjął Sejm pod koniec grudnia 1989 r., a ustawa o prywatyzacji (z 13 lipca 1990 r.- red.) była tym przełomowym momentem, który zmienił socjalizm w kapitalizm.



"Ten pierwszy pakiet ustaw, obowiązujący od stycznia 1990 to były rzeczy, które odnosiły się do bardzo ważnych i pilnych problemów i mogły czekać. Odziedziczyliśmy katastrofę galopującej inflacji. Wtedy trzeba było gasić pożar - powiedział.

"Ustawa o prywatyzacji, która była przełomem, nie była ujęta w tym pierwszym pakiecie (tzw. planie Balcerowicza - PAP), bo po prostu nie było na to czasu. Prace nad nią trwały dość długo, bo została uchwalona w połowie lipca 1990 r. Już wtedy trwały różne spory dotyczące prywatyzacji" - podkreślił.

"Jednak w ówczesnym - tym kontraktowym - Sejmie, była pełna świadomość, że to jest ustawa historyczna, bo od prywatyzacji zależy, że od socjalizmu odchodzimy do kapitalizmu i demokracji" - zaznaczył b. wicepremier.

"Gdybyśmy zachowali ten cały, ogromny, potężny blok przedsiębiorstw państwowych, to wszystko by gniło, tak jak zresztą gnije tam, gdzie do tej pory państwo zostało w przedsiębiorstwach" - ocenił. "To są zaniechania ostatnich 20 lat ze względu na opory polityczne, choćby w górnictwie" - dodał.

Jako najtrudniejszą do przeprowadzenia ocenił naprawę finansów publicznych - ograniczenie wydatków budżetu "do rozsądnych rozmiarów".

"Tutaj było wielu Świętych Mikołajów - fałszywych oczywiście - którzy zabiegali o popularność przez rozdawanie socjalnych przywilejów. Dlatego dorobiliśmy się rekordowej liczby emerytów. - podkreślił.

"To przyczyniło się do wysokich podatków, bo były wysokie wydatki" - dodał.

W ocenie Balcerowicza, reforma emerytalna z 1999 r. jest "naprawdę wielkim sukcesem Polski ze względu na swoją wagę i sposób wprowadzenia - na zasadzie szerokiego porozumienia politycznego". "Ta zmiana - jeżeli będzie wprowadzona do końca - pozwoli Polsce na uniknięcie bankructwa systemu emerytalnego i finansów publicznych" - dodał Leszek Balcerowicz.