Prowadzenie polityki USA to nie jest kierowanie łódeczką, którą łatwo zawrócić; Donald Trump nie będzie w stanie drastycznie nagle zmienić kursu - powiedział w środę szef prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski komentując wygraną Trumpa w wyborach prezydenckich w USA.

Według najnowszych informacji nominowany przez Partię Republikańską Donald Trump został wybrany na 45. prezydenta USA.

Magierowski pytany w Polskim Radiu 24, czy prezydentura Trumpa przyniesie "polityczne trzęsienie ziemi" odpowiedział, że należałoby chyba zachować spokój. "Gdy prześledzimy wszystkie wypowiedzi Donalda Trumpa z czasów kampanii wyborczej, to z punktu widzenia interesów Polski, to były wypowiedzi w dużej mierze niepokojące. (...) Musimy pamiętać o tym, że co innego się mówi w trakcie kampanii, a co innego robi się potem, kiedy jest się już prezydentem i zasiada się za biurkiem w Gabinecie Owalnym" - powiedział Magierowski.

Mówił, że kierowanie polityką Stanów Zjednoczonych to nie jest kierowanie "małą łódeczką czy też motorówką, którą łatwo skręcić, zawrócić, przyśpieszyć, zwolnić". "To jest ogromny lotniskowiec i jakakolwiek zmiana kierunku polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych nie jest taka prosta, jak się wydaje. Donald Trump nawet przy swoich niekiedy radykalnych poglądach w tej czy innej kwestii nie będzie w stanie sam zmienić nagle kierunku, kursu tego lotniskowca w sposób drastyczny" - powiedział Magierowski.

"Myślę, że powinniśmy ze spokojem naprawdę podejść do tego wyniku wyborów w Stanach Zjednoczonych, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że wielu nie tylko polityków, ale także zwykłych obywateli jest trochę, nawet nie tyle zaskoczonych, ale co najmniej zaniepokojonych tymi wieściami, które docierają do nas zza oceanu" - powiedział Magierowski.

Dodał, że jest w bliższym lub dalszym otoczeniu Trumpa kilka osób, które, jak ma nadzieję, gwarantują, że "trochę rozsądku wstrzykną w tę rzeczywistą politykę, którą Trump będzie prowadził w relacjach z Europą, w relacjach z Rosją".

"Dla Polski najważniejsze jest to i dla prezydenta Dudy priorytetem jest implementacja tych decyzji, które zostały podjęte podczas niedawnego szczytu NATO w Warszawie, czyli rozmieszczenie czterech batalionów natowskich w krajach bałtyckich oraz Polsce, brygada pancerna amerykańska na terenie naszego kraju, a także budowa, czy też dokończenie bazy obrony przeciwrakietowej w Redzikowie" - powiedział Magierowski pytany, jak prezydent Duda wyobraża sobie współpracę z Donaldem Trumpem.

Podkreślił, że z punktu widzenia relacji Polski ze Stanami Zjednoczonymi i Sojuszem Północnoatlantyckim, to są kwestie, które dla prezydenta Dudy są najważniejsze.

"Będzie się on oczywiście przyglądał decyzjom nowej amerykańskiej administracji, ale właśnie pod takim kątem widzenia, jak szybko uda się te wszystkie projekty zrealizować" - powiedział Magierowski.

"Jestem przekonany, że nowa administracja nowego prezydenta doskonale zdaje sobie sprawę, z tego, że pewne rzeczy także dla Ameryki są kluczowe, są priorytetowe w kontekście relacji Stanów Zjednoczonych z Europą czy też z europejskimi sojusznikami w NATO. Jestem głęboko przekonany, że tutaj żadnych wstrząsów, żadnych nieprzyjemnych niespodzianek nie będzie. Aczkolwiek dużo pracy pewnie także przed polską dyplomacją, żeby poznać nową administrację amerykańską, żeby nawiązać dobre kontakty" - dodał szef prezydenckiego biura prasowego.

Szef prezydenckiego biura prasowego stwierdził, że też dla samych Amerykanów pewną zagadką jest to, jak będzie konstruowana nowa administracja amerykańska, kto będzie sekretarzem stanu, sekretarzem skarbu czy sekretarzem obrony.

"Żaden z kandydatów nie ogłasza wcześniej konkretnych nazwisk, konkretnych polityków, którzy obejmą konkretne stanowiska, ale (...) jest to także ogromne zadanie dla polskiej dyplomacji, żeby się w tej nowej konstelacji rozeznać" - powiedział Magierowski.

Ocenił, że sukces Trumpa jest nie tylko porażką Hilary Clinton, ale też Baracka Obamy. "Po ośmiu latach jego prezydentury, z którą wielu Amerykanów wiązała tak ogromne nadzieje (...) okazuje się, że Amerykanie są wściekli, nie tylko niezadowoleni" - mówił Magierowski. Jak dodał, "to jest także wręcz czerwona kartka dla prezydentury Baracka Obamy". (PAP)