Rumuńska prokuratura poinformowała w środę o ponownym otwarciu śledztwa w sprawie "zbrodni przeciwko ludzkości" - śmierci ponad 1000 uczestników antykomunistycznych protestów w grudniu 1989 roku, w dniach przed i po obaleniu dyktatora Nicolae Ceausescu.

Ceausescu został pozbawiony władzy 22 grudnia 1989 roku na skutek masowych demonstracji. Trzy dni później on i jego żona Elena zostali skazani na śmierć w utajnionym procesie i rozstrzelani. W dniach poprzedzających obalenie dyktatora i po jego śmierci, 17-30 grudnia, tysiące w większości nieuzbrojonych demonstrantów wyszły na ulice rumuńskich miast i zostały ostrzelane przez nieustalonych do dziś sprawców.

Według prokuratury w czasie wcześniejszych dochodzeń nie uwzględniono wielu ważnych informacji, w tym nadal utajnionych protokołów z przesłuchań przed parlamentarnymi komisjami oraz obszernego raportu wywiadu wewnętrznego SRI.

W środę prokuratorzy wojskowi ogłosili, że toczy się śledztwo w sprawie popełnienia "zbrodni przeciwko ludzkości". Choć nie wymieniono konkretnego oskarżonego, prokuratorzy napisali w komunikacie, że chodzi o odpowiedzialność "nowego kierownictwa politycznego i wojskowego", które przejęło władzę 22 grudnia 1989 roku na skutek masowych demonstracji.

Front Ocalenia Narodowego, kierowany przez byłego ministra za czasów rządów Ceausescu Iona Iliescu, rządził Rumunią w pierwszych tygodniach po rewolucji. Iliescu został wybrany na prezydenta w 1990 roku.

W czasie rewolucji w grudniu 1989 roku zginęły w Rumunii 1104 osoby, z czego 162 osoby przed upadkiem Ceausescu, który nakazał represje wobec demonstracji antyrządowych w Timisoarze i Budapeszcie, oraz 942 osoby w dniach następnych.

Według wymiaru sprawiedliwości jedynie kilkadziesiąt osób zostało do tej pory osądzonych za rolę, jaką odegrały w represjonowaniu uczestników "rumuńskiej rewolucji".

Wielu byłych przedstawicieli komunistycznego reżimu w Rumunii zachowało stanowiska w sądownictwie i polityce po 1989 roku, co sprawiło, że badanie tamtych wydarzeń od lat opóźniano, choć od upadku dyktatury upłynęło już prawie 27 lat.(PAP)