Prowadzący Dom Schronienia w Zgierzu k. Łodzi Marek N. nie przyznał się do zarzutów znęcania się nad 19 podopiecznymi i narażenia pięciorga z nich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, które w środę postawiła mu łódzka prokuratura.

"Marek N. złożył bardzo szczegółowe wyjaśnienia, które z pewnością będą wymagały weryfikacji. Nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. W dalszym ciągu pozostanie zatrzymany do dyspozycji prokuratury" - poinformował PAP w środę po południu rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.

Prokurator dodał, że Marek N. został przewieziony do policyjnej izby zatrzymań. Decyzja co do podjęcia wobec niego środków zapobiegawczych ma zapaść w czwartek. Łódzka prokuratura wszczęła śledztwo w związku ze śmiercią czterech osób przewiezionych do szpitali z Domu Schronienia oraz osoby, która zmarła w tej placówce. Na wniosek wojewody łódzkiego Dom Schronienia w Zgierzu k. Łodzi został zamknięty w trybie natychmiastowym.

Jak wyjaśnił Kopania, placówka, którą prowadził N., podający się za księdza Kościoła Starokatolickiego RP (Kościół ten nie podlega zwierzchnictwu Kościoła Rzymskokatolickiego), wpisana była do rejestru noclegowni. Jednak jej działalność sprowadzała się do stałej opieki nad osobami niepełnosprawnymi, przewlekle chorymi i w podeszłym wieku. Prowadzona była bez zgody wojewody łódzkiego.

Jak ustalono, mimo braku możliwości zapewnienia właściwej opieki, zwłaszcza medycznej, przyjmowano tam osoby nieporadne, obłożnie chore, niezdolne do samodzielnej egzystencji. "W odniesieniu do części podopiecznych można mówić także o pozbawieniu ich środków pozwalających na samodzielne utrzymanie. Wszystko to powodowało, że pomiędzy prowadzącym ośrodek, a pozostającymi w nich osobami istniał stosunek zależności" - powiedział Kopania.

Zdaniem śledczych w placówce nie zapewniono niezbędnej opieki, warunków bytowych i sanitarnych, umieszczając podopiecznych w wieloosobowych, przeludnionych pomieszczeniach, bez należytej obsługi higienicznej, dbałości o zapewnienie odpowiedniego wyżywienia, utrzymanie czystości, mycie, zmianę pościeli, bielizny i ubrań, konsekwencją czego było m.in. szerzenie się wszawicy i świerzbu.

Podopiecznym nie zapewniono też koniecznej opieki medycznej, farmakologicznej i rehabilitacyjnej, adekwatnej do stwierdzanych schorzeń. Niejednokrotnie nie podawano wszystkich niezbędnych lekarstw i ignorowano informacje o krytycznym stanie zdrowia pensjonariuszy. Według rzecznika, efektem tego były "cierpienia fizyczne i psychiczne, co najmniej 19 podopiecznych, którzy przebywali w tej placówce, w różnych przedziałach czasowych".

"Zebrane dowody dostarczyły też podstaw do stwierdzenia, że w odniesieniu do pięciu z tych osób można mówić o narażeniu ich życia i zdrowia na bezpośrednie niebezpieczeństwo" - dodał Kopania.

Wśród pokrzywdzonych są osoby, które w okresie od 10 do 13 października br. przewiezione zostały z placówek do szpitali w Zgierzu i w Łodzi. Stan niektórych z nich był bardzo ciężki. Jedna z kobiet zmarła bezpośrednio po odebraniu jej z placówki przez członków rodziny w dniu 6 września tego roku.

Śledczy czekają na wyniki sekcji zwłok. Jak mówi Kopania wstępne ustalenie pozwoliły na stwierdzenie, że przyczyną śmierci tych osób była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Zwrócił uwagę, że nie było możliwe stwierdzenie jej podłoża. Pomóc w tym mają szczegółowe badania histopatologiczne. "Po ustaleniu przyczyny śmierci możliwe będzie stwierdzenie, czy pomiędzy poszczególnymi zgonami, a ewentualnymi zaniedbaniami w zakresie sprawowania opieki zachodzi związek przyczynowy. Tym samym prawdopodobne jest dalsze poszerzenie zarzutów" - dodał.

Jak poinformował, przedstawiony podejrzanemu zarzut dotyczący oszustwa łączy się z próbą wyłudzenia na szkodę Urzędu Gminy w Oporowie kwoty 700 zł, która miała być przeznaczona na pokrycie kosztów pobytu podopiecznego, który trafił do placówki kilka dni przed śmiercią ze szpitala w Kutnie. Według śledczych przedłożona pracownikom ośrodka pomocy społecznej oferta i składane zapewnienia nie były zgodne z prawdą i w praktyce nie było szans na ich realizację. Dotyczyły bowiem nie tylko zapewnienia schronienia, ale także pełnego wyżywienia w formie czterech posiłków dziennie, zajęć terapii grupowej oraz indywidualnych konsultacji psychologicznych.

Dotychczas w sprawie przesłuchanych zostało kilkudziesięciu świadków, zabezpieczono obszerną dokumentację. Przedmiotem postępowania jest szczegółowe ustalenie sytuacji nie tylko tych osób, które znajdowały się tam w ostatnim czasie, ale także trafiły do ośrodka wcześniej, na przestrzeni kilku miesięcy. Konieczne jest odtworzenie, w jakim stanie je przywieziono, czy ich zdrowie uległo pogorszeniu, a jeśli tak, czy mogło być to skutkiem ewentualnych zaniedbań.

Badane są również zasady, na których przyjmowano poszczególne osoby i czy można mówić o popełnieniu innych jeszcze przestępstw oszustwa. (PAP)