Europosłowie Socjalistów i Demokratów oraz frakcji Zielonych przyjadą do Polski, by wziąć w sobotę udział w demonstracji w Warszawie przeciw zaostrzaniu przepisów dotyczących przeprowadzania aborcji.

Protest przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego odbędzie się m.in. w sobotę pod Sejmem. To reakcja na skierowanie przez Sejm do dalszych prac projektu przewidującego bezwzględny zakaz aborcji i jednoczesne odrzucenie propozycji liberalizującej przepisy.

Jak poinformowała na piątkowej konferencji prasowej w Brukseli rzeczniczka socjalistów w PE Utta Tuttlies, w proteście weźmie udział delegacja europosłów z grupy Socjalistów i Demokratów (S&D).

Do Warszawy pojechało pięcioro eurodeputowanych tej frakcji włącznie z jej wiceprzewodniczącym Joe Weidenholzerem, a także rzeczniczką ds. równouprawnienia kobiet i mężczyzn Marie Areną.

"Wzywamy polskie władze do wycofania projektu, który kryminalizuje aborcję" - mówiła w piątek rzeczniczka socjalistów w PE.

W projekcie przygotowanym przez organizacje walczące o zaostrzenie prawa aborcyjnego przewidziano m.in. karanie matek, czego nie przewidują ani obecnie obowiązujące przepisy, ani większość poprzednich projektów, które trafiały do Sejmu.

Politycy S&D mają podczas pobytu w Polsce prowadzić rozmowy nie tylko w kwestii dotyczącej prawa do aborcji, ale także w związku z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego. Europosłowie mają zaplanowane spotkania z organizacjami pozarządowymi, Barbarą Nowacką z komitetu "Ratujmy kobiety", sędziami Trybunału Konstytucyjnego, a także liderami Komitetu Obrony Demokracji.

Do Polski na demonstrację wybiera się też europosłanka Zielonych Terry Reintke. Jak poinformował w piątek w Brukseli szef komunikacji Zielonych Chris Jones, grupa ta zaprosiła na przyszłotygodniową debatę o prawach kobiet w Polsce do Parlamentu Europejskiego działaczki z Polski sprzeciwiające się zaostrzeniu prawa aborcyjnego.

Z inicjatywą debaty na temat praw kobiet w Polsce wyszły frakcje Socjalistów i Demokratów oraz Zjednoczona Lewica Europejska. Inicjatywa zyskała poparcie większości grup politycznych w PE, choć przeciwni byli zarówno europosłowie PiS, jak i PO.