Hillary Clinton nie kryła satysfakcji z przebiegu pierwszej debaty telewizyjnej z Donaldem Trumpem, która odbyła się na Uniwersytecie Hofstra w nocy z poniedziałku na wtorek. W opinii komentatorów zakończyła się ona zdecydowanym zwycięstwem Clinton.

"Było naprawdę wspaniale" - powiedziała we wtorek o debacie kandydatka Demokratów dziennikarzom na pokładzie samolotu, którym podróżuje po kraju w czasie swojej kampanii wyborczej.

"Tak naprawdę chodzi o temperament i kwalifikacje do pełnienia najważniejszego i najtrudniejszego urzędu na świecie. Myślę, że wczoraj wieczorem ludzie zobaczyli pewne wyraźne różnice między nami” - powiedziała o konfrontacji z kandydatem Republikanów.

Trump tymczasem starał się bagatelizować swoją porażkę. Złe wrażenie, jakie wywarł, tłumaczył stronniczością moderatora debaty Lestera Holta, który – jak twierdził w wywiadzie dla telewizji Fox News – zadawał mu pytania nie fair. Miał też pretensje do organizatorów, że wyposażyli go w wadliwy mikrofon.

Odgrażał się również, że w następnej debacie "uderzy mocniej" w Hillary Clinton. Zapowiedział, że poruszy w niej sprawę kłopotów małżeńskich Clintonów, przypominając romanse byłego prezydenta. Dodał, że nie uczynił tego "przez szacunek dla Chelsea Clinton", która była z ojcem na sali.

Zapytana o to Clinton zbyła groźbę wzruszeniem ramion.

"Trump może prowadzić kampanię jak mu się podoba. Ja nadal będę mówić o tym, co chcę zrobić dla narodu amerykańskiego" - powiedziała w samolocie.

Niedługo potem, na spotkaniu z wyborcami w Raleigh w stanie Karolina Północna wezwała zebranych, aby rejestrowali się do wyborów i głosowali w listopadzie.

"Chcemy mieć pewność, że ludzie są zarejestrowani do głosowania. Jeszcze jest czas się zarejestrować" - powiedziała.

Frekwencja w lokalach wyborczych – zdaniem ekspertów – może się okazać kluczowym czynnikiem decydującym o wyniku wyborów. Według sondaży bezpośrednio przed debatą, Clinton i Trump cieszą się mniej więcej takim samym poparciem, gdyż przewaga kandydatki Demokratów stopniała do 2-3 punktów procentowych, co mieści się w granicach błędu statystycznego.

Wyborcy Trumpa wydają się jednak bardziej zmotywowani. Podstawowy segment koalicji zwolenników Clinton – Afroamerykanie – nie wykazuje entuzjazmu dla jej postaci i sztab Clinton obawia się, że wielu z nich może nie głosować.

Ogłoszono tymczasem, że debatę, która odbyła się w nocy z poniedziałku na wtorek, oglądało w telewizji 81 milionów widzów. Jest to największa w historii liczba widzów debat prezydenckich, chociaż nie procentowo. W 1980 r. debatę prezydenta Jimmy'ego Cartera z Ronaldem Reaganem oglądały 82 miliony widzów, ale w USA mieszkało wtedy 225 milionów ludzi; obecnie – 320 milionów.