Choć Krzysztof Kwiatkowski prosi o szybkie uchylenie immunitetu, to jego prawnicy próbowali odwlekać sprawę.
Wczorajsze posiedzenie komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych rozpoczęło się od oświadczenia prezesa Najwyższej Izby Kontroli. – Minęło 13 miesięcy, odkąd skierowałem do Sejmu wniosek o uchylenie mi immunitetu, i wreszcie rozpoczęto procedurę, która to umożliwi. Żałuję, że podjęcie decyzji w tak w gruncie rzeczy prostej sprawie zajęło Sejmowi tyle czasu. Chcę wyjaśnić nieprawdziwe i niesłuszne zarzuty przed niezawisłym i niezależnym sądem. Podkreślam, nigdy nie popełniłem żadnego przestępstwa – mówił wczoraj w Sejmie były minister sprawiedliwości. I dodaje, że jest zainteresowany jak najszybszym wyjaśnieniem sprawy.
– Od roku muszę słuchać publicznych ataków, godzących we mnie i w moich bliskich, bez możliwości obrony. Dlatego liczę, że po uchyleniu immunitetu prokuratura niezwłocznie skieruje sprawę do sądu – oświadczył prezes NIK. Podczas zamkniętej części posiedzenia komisja zaleciła w głosowaniu przychylenie się do wniosków o pociągnięcie Kwiatkowskiego do odpowiedzialności karnej. Jednocześnie jej przewodniczący Włodzimierz Bernacki z PiS poinformował, że w opozycji do prośby prezesa NIK o jak najszybsze pozbawienie go immunitetu stoi pismo jego pełnomocników, którzy wnioskowali o przesunięcie wczorajszego terminu posiedzenia komisji regulaminowej. Sugerowali, że nie został dochowany wymagany ośmiodniowy termin, w którym prezes NIK powinien być zawiadomiony. Ostatecznie okazało się, że terminów dochowano.
Postępowanie Kwiatkowskiego jest więc niezrozumiałe. Z jednej strony deklaruje chęć jak najszybszego wyjaśnienia sprawy i oczyszczenia się z zarzutów przed sądem, a z drugiej jego pełnomocnicy za pomocą wybiegów formalnych usiłowali odsunąć moment, w którym Sejm mu to umożliwi. – Moje stanowisko w tej sprawie jest i było jednoznaczne – protestuje w rozmowie z nami Kwiatkowski. I przypomina, że już w poprzedniej kadencji złożył wniosek do ówczesnej marszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej o pozbawienie go immunitetu. – Dlatego teraz, by nie było żadnych wątpliwości, przedstawiłem jeszcze raz swoje oświadczenie – dodaje, bagatelizując jednocześnie wniosek prawników o odroczenie posiedzenia komisji. Nazywa go technicznym. – W tej sprawie najważniejsze jest stanowisko osoby, której ta kwestia dotyczy – ucina krótko.
Profesor Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, przypomina, że w czasie, kiedy Krzysztof Kwiatkowski składał swój pierwszy wniosek o uchylenie mu immunitetu, żyliśmy w innym świecie politycznym. – Naiwnością byłoby twierdzić, że sądy tego nie dostrzegają. W naturalny sposób polityk pełniący funkcję urzędniczą musi to wkalkulować. Z drugiej strony wśród wielu afer i skandali, które były udziałem poprzedniej ekipy, akurat ta związana z prezesem NIK jest najbardziej dyskusyjna. O wiele poważniejsze sprawy nie zostały rozliczone – zaznacza ekspert.
Przypomnijmy. Prokuratura chce zgody parlamentu na pociągnięcie prezesa NIK do odpowiedzialności karnej w związku z zarzutami nadużycia władzy przy postępowaniach konkursowych na stanowiska dyrektora delegatury NIK w Łodzi, wicedyrektora delegatury NIK w Rzeszowie i wicedyrektora departamentu środowiska NIK. Według śledczych były minister sprawiedliwości miał także podżegać do popełnienia przestępstwa nadużycia władzy w związku z konkursem na stanowisko dyrektora delegatury izby w Rzeszowie. W ocenie prokuratury zarzucane mu czyny cechują się wysokim stopniem społecznej szkodliwości, a także spowodowały rzeczywistą szkodę w interesie publicznym i prywatnym.
Były minister sprawiedliwości miał podżegać do nadużycia władzy
Teraz zgodę na pociągnięcie Kwiatkowskiego do odpowiedzialności musi wyrazić Sejm bezwzględną większością głosów ustawowej liczby posłów. Z uwagi na sejmową arytmetykę głosowanie będzie zapewne formalnością. Wówczas śledztwo w sprawie nieprawidłowości w NIK będzie mogło ruszyć pełną parą. – Do tej pory trwały czynności przygotowawcze. Po ewentualnym uchyleniu immunitetu przez posłów będziemy mogli przejść do dalszego etapu i wezwać prezesa NIK do złożenia wyjaśnień. Na ten moment jest zbyt wcześnie, by określić, czy i kiedy możliwe będzie postawienie mu zarzutów – mówi Małgorzata Bednarek, naczelnik śląskiego wydziału zamiejscowego departamentu ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji, który prowadzi śledztwo.
Drugi wniosek – komendanta policji w Łodzi – dotyczy pociągnięcia byłego ministra do odpowiedzialności za wykroczenie. Krzysztof Kwiatkowski został złapany przez drogówkę na przekroczeniu dopuszczalnej prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym. Choć nie zasłaniał się immunitetem i przyjął 500-złotowy mandat (co wiązało się też z nałożeniem 10 punktów karnych i zatrzymaniem prawa jazdy), formalnie nie mógł być ukarany, dopóki Sejm nie wyrazi na to zgody.