Premier Bułgarii Bojko Borysow po rozmowach w piątek w Stambule z tureckimi przywódcami wezwał Unię Europejską, a zwłaszcza państwa Grupy Wyszehradzkiej do solidarności z sąsiadującymi z Turcją krajami, które ponoszą największy ciężar napływu migrantów.

Borysow spotkał się z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem i premierem Binalim Yildirimem. W Stambule był jedynym przedstawicielem kraju unijnego na uroczystości otwarcia nowego mostu nad Bosforem.

Yildirim przestrzegł Borysowa, a za jego pośrednictwem Unię Europejską, że UE powinna spełnić zobowiązania wobec Turcji wynikające z umowy migracyjnej zawartej w marcu. W przeciwnym wypadku - dodał - Unię czeka kolejna fala migracyjna.

"Chcemy, by nasi przyjaciele europejscy zrozumieli, że nadszedł czas na podjęcie dalszych zobowiązań w sprawie migrantów. Niezwykle ważne jest, by do końca października weszło w życie porozumienie o liberalizacji reżimu wizowego (dla obywateli Turcji – PAP). Jeżeli porozumienia o readmisji i liberalizacji nie zostaną zrealizowane, będzie to dla Europy ogromnym ryzykiem. Wyjaśniłem to mojemu przyjacielowi Bojko i jestem przekonany, że on przekaże to swoim rozmówcom w UE” – powiedział Yildirim, cytowany przez służbę prasową bułgarskiego rządu.

Borysow ze Stambułu uda się o Berlina na spotkanie z kanclerz Angelą Merkel. Powiedział dziennikarzom, że "żeby być dokładnym, zanotował sobie wszystko, o czym mówił turecki premier” .

"Nadchodzą wyjątkowo trudne miesiące, lecz mam nadzieję, że UE i Turcja znajdą rozwiązanie. Bułgaria może rozwiązać swój problem jeszcze dzisiaj, lecz ja nie chcę, by odbywało się to kosztem Grecji lub innych krajów europejskich. Jesteśmy solidarni, wzywam więc do tego również inne kraje unijne, a zwłaszcza kraje Grupy Wyszehradzkiej. Jestem przekonany, że razem możemy sobie poradzić” – mówił.

Według Borysowa obecnie władze tureckie „wstrzymują ponad dwumilionową rzeszę migrantów z regionu Aleppo (na północy Syrii, gdzie trwają walki - PAP). Jeśli dodać do nich trzy miliony przebywające już w Turcji, w tym w Stambule, rzeczywiście my w Europie powinniśmy obliczyć, jak długo jeszcze Turcja będzie mogła ich wstrzymywać, jeżeli w Radzie Europejskiej przeważą głosy, by nie realizować porozumienia (z Turcją - PAP)”.

Bułgarskie władze od czerwca sygnalizują wzmożony napływ migrantów. Sytuacja w kraju stała się trudniejsza po zamknięciu przez Serbię granicy z Bułgarią, gdzie migranci, jeszcze do niedawna wyjeżdżający na Zachód, zmuszeni są zostawać. Według MSW tylko od 18 do 25 sierpnia w kraju zarejestrowano 650 nowych migrantów.

W środę Borysow powiedział, że wszystkie cztery ośrodki dla uchodźców w kraju są pełne. W piątek poinformowano, że rozpoczyna się powiększenie o 400 miejsc jednego z nich, w mieście Charmanli na południowym wschodzie Bułgarii. Spowodowało to duże niezadowolenie miejscowej ludności; na przyszły tydzień zapowiedziano protesty przeciw migrantom. Miejscowi mieszkańcy domagają się zakazu wychodzenia migrantów poza ośrodek po godz. 20; po incydentach z ich udziałem żądają też zakazu noszenia przez nich broni.

Uzgodnione 18 marca porozumienie UE-Turcja przewiduje odsyłanie do Turcji wszystkich migrantów, którzy nielegalnie dotarli do Grecji. W zamian Bruksela obiecała Ankarze pomoc finansową na migrantów w wysokości 6 mld euro, a także odmrożenie negocjacji akcesyjnych i liberalizację wizową. Pierwotnie wizy miały być zniesione dla Turków od lipca, jednak termin ten przesunięto z uwagi na to, że Turcja nie spełniła jeszcze pięciu z 72 kryteriów liberalizacji wizowej, m.in. nie przeprowadziła reformy prawa antyterrorystycznego, które zdaniem UE tworzy pole do nadużyć.

Ewgenia Manołowa (PAP)