Kongres inteligencji rosyjskiej wezwał w środę Rosjan, by poszli na wrześniowe wybory do Dumy (niższej izby parlamentu) i by oddali głos na partie opozycyjne - Jabłoko lub Partię Wolności Narodowej (Parnas). O apelu poinformowała "Nowaja Gazieta".

Naukowcy, pisarze, działacze społeczni, którzy są sygnatariuszami apelu, ocenili, że wybory "mogą przynieść zmianę, jeśli w Dumie pojawi się niezależna opozycja demokratyczna". Wezwali, by głosować "na demokrację i nadzieję", co ich zdaniem w obecnych warunkach oznacza głosowanie na Jabłoko lub Parnas.

Autorzy apelu przyznali, że partie opozycyjne nie zdołały utworzyć wspólnej listy na wybory. Zapewnili, że będą zabiegać o to, by partie ustępowały sobie wzajemnie w okręgach jednomandatowych - tj. by wycofały kandydatów na korzyść tego, który ma największe szanse na zwycięstwo.

Kongres inteligencji zaapelował, by zjednoczyli się ci, "którzy nie wierzą już obietnicom partii władzy i tak zwanej +systemowej opozycji+ w Dumie". Ocenił, że aby dwie partie opozycyjne mogły wejść do parlamentu, "wystarczy, by zagłosowała na nie połowa z tych 30 milionów obywateli, którzy zamierzają zostać w domu".

Apel podpisali m.in. szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa, pisarka Ludmiła Ulicka, szef Ruchu Praw Człowieka Lew Ponomariow, historyk Andriej Zubow, szefowa oficyny wydawniczej NLO Irina Prochorowa, były wiceprezes Banku Rosji Siergiej Aleksaszenko.

Wielu z tych sygnatariuszy w lutym br. wystosowało list do przywódców Jabłoka i Parnasu z wezwaniem, by opozycja szła na wybory "zjednoczoną drużyną", zaproponowała wspólny program i działaczy gotowych go realizować. Autorzy listu oceniali potencjalny elektorat dwóch stronnictw na 10 milionów osób.

Według opublikowanego w zeszłym tygodniu sondażu poparcia dla partii politycznych, przeprowadzonego przez niezależne Centrum Lewady, gotowych zagłosować na Jabłoko lub na Parnas byłoby około 1 proc. wyborców. Przy czym, łącznie 36 proc. ankietowanych powiedziało, że nie zdecydowało, na jaką partię będzie głosować 18 września, nie wie, czy pójdzie na wybory albo też nie zamierza tego robić.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)