Polska traktuje decyzje NATO w sprawie rozmieszczenia sił wojskowych w naszej części Europy jako pierwszy krok do zwiększenia obecności sojuszu, choć dostosowany do obecnego poziomu zagrożeń. Liczymy, że to wystarczy, by Rosja się opamiętała - powiedział w wywiadzie dla PAP szef MON Antoni Macierewicz.

Wielu obserwatorów zgadza się, że będzie to najważniejszy szczyt NATO od lat, natomiast rozbieżne są oceny, która tematyka będzie przeważać – Wschód czy Południe, czy też może będzie równowaga. Pana zdaniem, jaki będzie punkt ciężkości?

Antoni Macierewicz: Wydaje się, że jeżeli chodzi o decyzje konkluzywne, które będą w pełni daną kwestię rozstrzygały i sytuowały w wymiarze militarnym, to będą one dotyczyły flanki wschodniej. To w odniesieniu do niej są przygotowane decyzje, których ciężar jest konsekwencją agresji rosyjskiej i zagrożeń z tym związanych.

To nie umniejsza w żadnym wypadku wagi decyzji związanych z flanką południową, choć Polska stale podkreśla, iż zagrożenie dla ładu światowego przede wszystkim związane jest z agresywną postawą Federacji Rosyjskiej. To Rosja okupuje część niepodległego państwa, prowadzi tam wojnę, w której giną codziennie nie tylko żołnierze, ale także osoby cywilne. To Rosja gromadzi siły na swojej granicy północno-zachodniej, to wojska rosyjskie są wzmacniane przez rakiety Iskander w obwodzie królewieckim, to wojska rosyjskie wzmacniają rosyjski południowy okręg wojskowy, więc tutaj mamy największą koncentrację, która grozi bezpieczeństwu europejskiemu.

Ale w żadnym wypadku nie oznacza to, byśmy mieli lekceważyć czy przykładać mniejszą wagę do konieczności obrony i stabilizacji flanki południowej. Polska chce, aby było jasne, że choć my zagrożeni jesteśmy bezpośrednio przede wszystkim ze wschodu, to nie tylko rozumiemy państwa flanki południowej, ale będziemy lojalnie i solidarnie uczestniczyć w działaniach, mających zagwarantować bezpieczeństwo i pokój flanki południowej.

Czy myśli pan, że trzeba będzie zapewnić sojuszników, że Południe jest ważne także dla Polski i np. że szpica, która była pomyślana jako siły szybkiego reagowania na wszelkie zagrożenia, będzie tak samo gotowa do reagowania na południu, jak i na wschodzie?

A.M.: Szpica tak jest pomyślana. Obecnie szpicą dowodzi Hiszpania. Dopiero po 2019 r. my przejmiemy za nią odpowiedzialność. To są siły szybkiego reagowania, które w ciągu kilkudziesięciu godzin, kilku dni są zdolne do przemieszczenia i do użycia. To pierwsze 5 tys. żołnierzy, mających wesprzeć stacjonujące na flance wschodniej co najmniej cztery grupy bojowe.

W tym kontekście mówi się batalionach, ale przecież to nie będą bataliony, w sensie liczebnym to będzie nieporównanie więcej. One będą całościowymi jednostkami organizacyjnymi, zdolnymi nie tylko do zwalczania zagrożeń na lądzie, ale np. także do obrony powietrznej, będą dysponować także odpowiednim rozpoznaniem, by mieć zdolność do odparcia ataku i do ewentualnie opóźniającego ten atak wycofywania się, zanim nadejdzie szpica, a potem siły wzmocnienia NATO. Dowództwo tych batalionowych grup bojowych stacjonujących na wschodniej flance znajdzie się prawdopodobnie w Elblągu.

Tak więc nie sądzę, by trzeba było nieustannie powtarzać zapewnienia dotyczące flanki południowej. Decyzje, jakie zostaną podjęte na szczycie, a już zostały przygotowane, jasno mówią, że flanka południowa będzie traktowana przez NATO bardzo poważnie. Będą podejmowane działania w celu stabilizacji otoczenia flanki południowej tak, aby ona nie była zagrożona różnorodnymi działaniami, w tym także niekontrolowana migracją.

Czy pana zdaniem obecność, jaką NATO oraz Stany Zjednoczone planują na wschodniej flance, będzie wystarczająca, czy może raczej należy to traktować jako początek dłuższej drogi, być może czegoś większego w przyszłości?

A.M.: Polska traktuje te decyzje jako pierwszy krok, ale też trzeba sobie jasno powiedzieć, jako krok dostosowany do obecnego etapu zagrożeń. My liczymy, że on będzie wystarczający, że ten poziom odstraszania sprawi, że Rosja się opamięta, że wycofa się ze swoich agresywnych działań, że wreszcie zostanie przywrócony naruszony przez Rosję ład pokojowy w Europie, że nastąpi wycofanie się z Ukrainy, także oczywiście z krymskiej części Ukrainy, ale jaka będzie prawdziwa reakcja Rosji, to dopiero zobaczymy. Na razie jest to mieszanina demonstracji siły i rozsiewania propagandowych złudzeń co do pokojowych intencji pana Władimira Władimirowicza Putina, tak jakby można było propagandowymi działaniami ukryć fakt stacjonowania jednostek wojskowych w Donbasie czy zwiększania praktycznie codziennie sił na Bramie Smoleńskiej, w okręgu królewieckim czy na południu Federacji Rosyjskiej.

Czy także jeśli chodzi o amerykańską inicjatywę wsparcia Europy, na szczycie możemy się spodziewać ogłoszenia decyzji o rozmieszczeniu sił?

A.M.: Często brakuje świadomości, że Polska zostanie wzmocniona zarówno przez siły natowskie, w których udział amerykański będzie bardzo istotny, jak i przez osobne siły ciężkiej brygady amerykańskiej. Jest oczywiście kwestia całego systemu współdziałania między tymi dwoma różnymi organizacyjnie i formalnie komponentami. Jest kwestia wspólnego dowództwa nad poszczególnymi komponentami, baz magazynowych, rozpoznania i wywiadu, dowództwa morskiego, jest bardzo wiele konkretnych rozwiązań, o których będziemy dyskutowali, ale podstawowe informacje w tej sprawie zostaną przedstawione zarówno przez głowy państw, jak i przez sekretarza generalnego Jensa Stoltenberga, to jest ich rola, ich przywilej i ich obowiązek.

Jednym z wyzwań jest zachowanie jedności, spójności, dzisiaj pojawiające przede wszystkim w kontekście Brexitu. Czy pana zdaniem Wielka Brytania po referendum da radę być tak wiarygodnym i pewnym sojusznikiem, jakim była do tej pory?

A.M.: Mam wrażenie, że jest to błędny punkt widzenia, który niepotrzebnie i niekompetentnie ma tworzyć atmosferę niepewności. Decyzja referendalna o wyjściu z UE – może raczej należałoby mówić o procesie modyfikacji udziału Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej - nie ma przeniesienia na problematykę związaną z NATO.

Wielka Brytania była jednym z założycieli NATO, ba, można powiedzieć, że sama idea NATO była zakorzeniona w sposobach myślenia i inicjatywach Winstona Churchilla. Co więcej, Wielka Brytania jest drugim najsilniejszym, po Stanach Zjednoczonych, krajem NATO.

Nie przypadkiem Wielka Brytania jako pierwsze państwo ogłosiła swoją gotowość bycia państwem ramowym oddziałów NATO stacjonujących w Estonii i zaangażowania w grupy bojowe usytuowane w innych państwach flanki wschodniej. Myślę, że obecność, determinacja, skuteczność działania wielkiej Brytanii w ramach NATO będzie większa, a nie mniejsza niż była dotąd.