Pismo z informacją o rezygnacji z asysty wojska podczas uroczystości z okazji 60. rocznicy Czerwca ‘56 przesłał w piątek do szefa MON prezydent Poznania. Wcześniej Jacek Jaśkowiak prosił o obecność wojska i rezygnację z wątku smoleńskiego w apelu pamięci.

Główne uroczystości rocznicowe w 60. rocznicę Czerwca '56 odbędą się we wtorek w Poznaniu. Spodziewani są prezydenci Polski i Węgier. Elementem uroczystości z udziałem wojska pierwotnie miał być apel pamięci, w trakcie którego - decyzją MON - miały być wspomniane także ofiary katastrofy smoleńskiej.

Przeciwko temu pomysłowi zaprotestowała m.in. część środowisk kombatanckich, a prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak oficjalnie wystąpił do ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza o odstąpienie od tego fragmentu apelu pamięci. Do tej pory do miasta miasto nie wpłynęła oficjalna odpowiedź resortu na to pismo. Opowiadając na pytanie PAP ministerstwo poinformowało, że asyście będzie towarzyszyć apel pamięci.

We wtorek prezydent Jaśkowiak podał, że w zwiazku z brakiem odzewu ze strony MON poprosił dowódcę Garnizonu Poznań o asystę wojska podczas obchodów 60. rocznicy Czerwca'56 - bez apelu pamięci zawierającego wspomnienie ofiar katastrofy smoleńskiej.

"Prezydent Miasta Poznania nie otrzymał odpowiedzi z Ministerstwa Obrony Narodowej na pismo z dnia 9 czerwca, w którym prosił o odstąpienie od apelu pamięci, zawierającego wspomnienie ofiar katastrofy smoleńskiej. Dlatego dzisiaj prezydent wysłał pismo do Ministra Obrony Narodowej z informacją o tym, że rezygnuje z obecności wojska podczas obchodów 60. rocznicy Powstania Poznańskiego Czerwca 1956 roku" - poinformował w piątek PAP zastępca dyrektora Gabinetu Prezydenta Urzędu Miasta Poznania Tomasz Lisiecki.

Jak dodał, w czasie oficjalnych uroczystości wspomnienie poległych zostanie odczytane przez osobę cywilną. "W obchodach na placu Adama Mickiewicza wezmą udział poznańscy harcerze, a oprawę muzyczną zapewni Orkiestra Miasta Poznania przy MPK w Poznaniu. Gościem obchodów będzie Lech Wałęsa" – ujawnił Lisiecki.

Pytany o sprawę minister obrony Antoni Macierewicz powiedział we wtorek, że "Wojsko Polskie i minister obrony narodowej nie będzie selekcjonował polskich bohaterów na tych, którzy się komuś podobają i tych, którzy się komuś nie podobają. Krew przelana za ojczyznę jest cenna bez względu na to, z jakich żył pochodzi". W ub. tygodniu szef MON powiedział, że ofiary "tragedii smoleńskiej" są od listopada ub.r. przywoływane w każdym apelu pamięci, kiedy wydarzenie ma oprawę kompanii honorowej.

Wiceminister obrony Bartosz Kownacki mówił w czwartek dziennikarzom, że "jest w Polsce rozdzielność władz, czym innym zajmuje się władza rządowa, czym innym władza na szczeblu samorządowym i (...) prezydent Poznania nie będzie decydował o sprawach, które są w kompetencji rządu polskiego". "To decyzją ministra obrony narodowej ustanawiany jest apel i to minister obrony narodowej ustala treść apelu. Życzę panu prezydentowi Poznania wielu sukcesów, nie chciałbym, żeby był ministrem obrony narodowej, ale jeżeli by kiedyś pełnił tę funkcję, to wtedy mógłby podejmować decyzje" - dodał Kownacki.

Apel pamięci przeprowadza się z okazji świąt państwowych i wojskowych oraz rocznic historycznych wydarzeń. O apelu pamięci mówimy, kiedy w jego treści przywoływane są osoby związane z wydarzeniem historycznym, które nie poległy w boju.

60 lat temu, 28 czerwca 1956 r. poznańscy robotnicy Zakładów Cegielskiego, wówczas Zakładów im. Stalina, podjęli strajk generalny i zorganizowali demonstrację uliczną, krwawo stłumioną przez milicję i wojsko. Następstwem robotniczego wystąpienia stały się starcia na ulicach miasta. Według badań IPN, zginęło w nich co najmniej 58 osób, a kilkaset zostało rannych. (PAP)