Decyzja Brytyjczyków o wyjściu z Unii Europejskiej byłaby szokiem dla Niemców, gdyż skutkowałaby znacznymi stratami gospodarczymi, a także groźbą domina prowadzącego do rozpadu UE. Dlatego pomimo stanowczych komentarzy niemieckich polityków przed referendum w razie Brexitu będą oni ostatnimi dążącymi do kompletnego rozwodu UE ze Zjednoczonym Królestwem.
Mimo stanowczych wypowiedzi kanclerz Angeli Merkel, że Brexit będzie oznaczał odcięcie od wspólnego rynku, RFN raczej nie zdecyduje się na tak stanowcze kroki / Dziennik Gazeta Prawna

Pobierz raport Forsal.pl: Brexit vs Twoja firma. Stracisz czy zyskasz >>>

Z perspektywy RFN Brexit niesie wiele zagrożeń ekonomicznych. Wielka Brytania jest dla niemieckiego eksportu trzecim najważniejszym rynkiem, który w ostatnich latach rozwijał się coraz szybciej w przeciwieństwie do tkwiącej w marazmie strefy euro. Właśnie rynek brytyjski jest drugim największym po Stanach Zjednoczonych źródłem nadwyżki handlowej Niemiec. Zjednoczone Królestwo przyciąga także najwięcej inwestycji zagranicznych niemieckich firm, gdyż Londyn jest dla nich głównym centrum świadczenia usług finansowych. O skali tej współpracy świadczy to, że w marcu giełdy we Frankfurcie i w Londynie zapowiedziały fuzję, która ma stworzyć jeden z największych parkietów handlu papierami wartościowymi na świecie. Silnie powiązane z brytyjskim sektorem finansowym są też niemieckie banki, których kursy w ostatnich tygodniach w obawie przed Brexitem zaczęły wyraźnie spadać.
Niemieckie interesy ekonomiczne są zatem zbyt znaczące, aby Berlin mógł sobie pozwolić na kompletny rozwód z Londynem. Mimo stanowczych wypowiedzi kanclerz Angeli Merkel, że Brexit będzie oznaczał odcięcie od wspólnego rynku, RFN raczej nie zdecyduje się na tak stanowcze kroki. Z wypowiedzi polityków wynika, że to Francja będzie tym „złym policjantem”, nalegającym na surowe ukaranie krnąbrnych Brytyjczyków, natomiast Niemcy będą starały się hamować te zapędy. Nie będą bowiem chciały, by gwałtowne zerwanie relacji ekonomicznych z Wielką Brytanią skutkowało destabilizacją rynków finansowych i osłabieniem koniunktury w wychodzącej powoli z kryzysu strefie euro.
Berlin nie będzie zainteresowany zaognianiem stosunków z Wielką Brytanią, mając nadzieję na możliwość przekonania Brytyjczyków do zmiany decyzji. Jeśli za Brexitem zagłosowałaby nieznaczna większość obywateli Zjednoczonego Królestwa, a przy władzy utrzymaliby się politycy proeuropejscy, Niemcy spróbują zrealizować scenariusz Brexitu light. Oznaczałoby to zachowanie jak największych więzi ekonomicznych z Wielką Brytanią, oczywiście przy założeniu kontynuowania przez nią wpłacania składek do budżetu UE. Marchewką dla Londynu byłoby wówczas utrzymanie dostępu do wspólnego rynku, a także pewnych możliwości wpływania na decyzje unijne w tym zakresie. W przypadku Brexitu light Niemcy mogłyby zaproponować Wielkiej Brytanii zacieśnienie relacji na innych polach niż unijne, np. poprzez realizację wspólnych projektów z dziedziny bezpieczeństwa. W ostatnich miesiącach niemieccy politycy zapowiadali, że chcą skończyć z pasywnością RFN w tym obszarze. Pretekstem do umocnienia wzajemnych relacji po Brexicie byłoby wciągnięcie Wielkiej Brytanii do rozmów Brukseli z Waszyngtonem na temat umowy TTIP.
Asertywna postawa ze strony Wielkiej Brytanii po Brexicie skutkowałaby natomiast zaostrzeniem stanowiska Niemiec i posłużeniem się przez nie metodą kija. Z traktatu lizbońskiego jasno wynika, że negocjacje na temat wyjścia Wielkiej Brytanii mają zająć dwa lata. Koniec negocjacji nastąpiłby zatem już po wyborze w 2017 r. nowego prezydenta we Francji i wyborach do Bundestagu w Niemczech. Do tego czasu możliwe byłoby wysyłanie gróźb pod adresem Wielkiej Brytanii, w tym tych najbardziej dla niej dotkliwych, dotyczących przywrócenia ceł handlowych, odcięcia londyńskiego City od wspólnego rynku czy wprowadzenia utrudnień dla obywateli brytyjskich podróżujących do UE lub mieszkających na jej terytorium. Takie działania miałyby na celu pokazanie eurosceptykom we Francji, w Niemczech i innych państwach rozważających wyjście ze Wspólnoty, że rozwód z UE skutkuje wysokimi kosztami. Niewykluczone jednak, że po wyborach w 2017 r. w Paryżu i Berlinie udałoby się w końcu zawrzeć pragmatyczne porozumienie zgodne ze scenariuszem Brexit light.
Nawet realizacja scenariusza Brexitu light niosłaby ryzyko znaczącego osłabienia pozycji politycznej Niemiec na forum Unii Europejskiej. Niemieccy politycy zapowiadali, że niezależnie od wyniku referendum nie będą orędownikami przyspieszenia integracji strefy euro, co będzie zapewne forsować Francja. Celem Berlina będzie utrzymanie spójności wszystkich pozostałych państw UE, tak żeby Brexit nie uwolnił domina dezintegracji we Wspólnocie. Niemcy zdają sobie sprawę, że łączą ich silne powiązania gospodarcze z Danią, ze Szwecją i z Europą Środkową. Nie będą chcieli, żeby kolejne państwa z obozu zwolenników dyscypliny budżetowej opuściły UE. Skazałoby to bowiem Berlin na osamotnienie w starciu z bardziej etatystycznymi państwami Europy Południowej, domagającymi się utworzenia ze strefy euro finansowanej przez Niemcy unii transferowej. Brak Wielkiej Brytanii na pokładzie Unii utrudniłby też Niemcom utrzymanie polityki sankcji finansowych wobec Rosji.
Rynek brytyjski jest drugim największym po Stanach Zjednoczonych źródłem nadwyżki handlowej Niemiec
Dziennik Gazeta Prawna