Gdyby b. inspektor nadzoru budowlanego z Chorzowa Maria K. zadziałała prawidłowo po awarii dachu hali MTK w 2002 r., zapobiegłoby to późniejszej tragedii - wskazał katowicki sąd, przywołując opinię biegłych.

K. została skazana na 4 lata więzienia za niedopełnienie obowiązków i nieumyślne sprowadzenie katastrofy hali MTK z 2006 r., w której zginęło 65 osób. Jest jedną z 9 osób zasiadających na ławie oskarżonych o przyczynienie się do katastrofy.

Poza karą więzienia sąd zakazał jej też zajmowania stanowiska powiatowego inspektora nadzoru budowlanego przez 10 lat. Podobnie jak inni uznani za winnych, została też zobowiązana do naprawienia szkody wobec kilku pokrzywdzonych.

Prokuratura zarzuciła Marii K. niedopełnienie obowiązków i nieumyślne sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy. Według aktu oskarżenia powiadomiona w 2002 r. przez straż pożarną o ugięciu się dachu pawilonu MTK pod naporem śniegu, nie podjęła żadnych czynności w celu kontroli stanu budynku lub wyłączenia pawilonu z użytkowania.

Oskarżona tłumaczyła, że sygnał od strażaków nie był informacją o zagrożeniu, więc nie musiała podejmować przewidzianych w takich sytuacjach czynności. Sąd był innego zdania. Uznał, że K. powinna była m.in. wszcząć postępowanie, przeprowadzić kontrolę i zlecić ekspertyzę. Przywołując opinię biegłych, sędzia Lucyna Schwarz-Okrzesik powiedziała, że gdyby po awarii inspektor zleciła ekspertyzę, ujawniłoby to wady konstrukcyjne pawilonu. To zapobiegłoby późniejszej katastrofie budowlanej – dodała.