Trzy kary po 5 lat więzienia i dwie po 3 lata oraz wysokie grzywny orzekł warszawski sąd wobec pięciu mężczyzn, oskarżonych o próbę oszustwa i wyłudzenia ponad 340 mln zł przy wykorzystaniu akcji przedwojennej spółki Giesche, którą reaktywowali. Wyrok jest nieprawomocny.

Sprawa dotyczyła reaktywowanej przedwojennej spółki Giesche, której zarząd - posługując się kolekcjonerskimi akcjami - domagał się gigantycznych odszkodowań za majątek znacjonalizowany w PRL, choć Skarb Państwa uregulował wszelkie roszczenia odszkodowawcze z tego tytułu.

Jak podała w poniedziałek Prokuratura Krajowa, niedawno SO podzielił argumentację Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu i uznał winę pięciu oskarżonych. Marka N., Pawła R. i Leszka P. skazano na kary po 5 lat pozbawienia wolności oraz po 540 tys. zł grzywny. Jacek S. i Marek K. zostali skazani na kary po 3 lata pozbawienia wolności oraz po 300 tys. zł grzywny.

Ponadto wobec Leszka P. sąd orzekł zakazu wykonywania zawodu radcy prawnego na 5 lat. Pozostali oskarżeni otrzymali zakaz zajmowania stanowisk w spółkach z oo. na 5 lat. Jednocześnie sąd obciążył oskarżonych kosztami procesu oraz orzekł podanie wyroku do publicznej wiadomości.

Tarnobrzeska prokuratura zarzuciła w 2011 r. oskarżonym, że posiadając kolekcjonerskie akcje spółki Giesche S.A., nie informując organów państwa o prawdziwym ich charakterze, zaczęli składać pozwy do sądów i wnioski do organów administracji, domagając się zwrotu majątku spółki Giesche S.A. lub rekompensaty za to mienie.

W toku postępowania ustalono, że w latach 2005-2009 oskarżeni stworzyli przestępczy mechanizm, wiedząc, że mienie przedwojennej spółki Giesche zostało znacjonalizowane - przejęte przez Skarb Państwa po II wojnie światowej, a Skarb Państwa uregulował wszelkie roszczenia odszkodowawcze z tego tytułu. Wykorzystano fakt, że spółka ta nie została wykreślona z przedwojennego rejestru handlowego i nie posiadała statutowych organów w Polsce.

Według prokuratury przestępstwo polegało na podawaniu się za prawnych sukcesorów praw majątkowych z akcji na okaziciela spółki Giesche. Wykorzystali w tym celu zakupione w 2005 r. pozostające w obiegu historyczno-kolekcjonerskim, nie rodzące praw majątkowych, akcje tej spółki przeznaczone przez Skarb Państwa do zniszczenia. Jako ich posiadacze, uzyskali wpis do Krajowego Rejestru Sądowego. Wykorzystując to, usiłowali wprowadzić w błąd Skarb Państwa, Miasto Katowice, Katowicki Holding Węglowy S.A. w Katowicach i Hutniczo-Górniczą Spółdzielnię Mieszkaniową w Katowicach. Podając się za prawnego sukcesora praw majątkowych spółki, żądali zwrotu przedwojennego mienia spółki Giesche S.A. lub odszkodowania za to mienie, wartego ponad 341 milionów zł. Zamierzony cel nie został osiągnięty z uwagi na zakwestionowanie zgłaszanych roszczeń przez pokrzywdzonych.

Podejrzani zostali zatrzymani w 2010 r. przez funkcjonariuszy katowickiej delegatury ABW. Groziło im do 10 lat pozbawienia wolności. Odpowiadali z wolnej stopy.

Sprawa dotyczy powstałej w latach 20. XX wieku śląskiej spółki Giesche. Jej akcje należały do obywateli amerykańskich, którzy przed wojną inwestowali w Polsce. Po powojennej nacjonalizacji jedyną szansą na odzyskanie przez nich utraconego w Polsce majątku było porozumienie się rządów PRL i USA co do wysokości odszkodowań. Rządy polski i amerykański ustaliły w 1960 r., że Polska wypłaci Amerykanom 40 mln dolarów, w zamian za co USA przekażą Polsce skrzynie z obligacjami i akcjami różnych przedwojennych firm, w tym spółki Giesche. W 1968 r. skrzynie przypłynęły do Polski. Akcje spółki Giesche miały zniszczone, ale prawdopodobnie zostały wywiezione do składnicy makulatury (nikt do tej pory oficjalnie tego nie potwierdził), a potem wykupione przez różnych kolekcjonerów.

Akcje kupiło na rynku kolekcjonerskim - m.in. na aukcjach internetowych i na targu staroci "Na Kole" - pięciu mężczyzn, mieszkańców Pomorza. Następnie wystąpili do Skarbu Państwa, miasta Katowice, Katowickiego Holdingu Węglowego i Hutniczo-Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej w Katowicach z żądaniem odszkodowania lub zwrotu majątku firmy wartego - według ich wyceny - 341 mln zł. Ich żądania - w stosunku do Katowic - dotyczyły ok. 30 proc. aktualnej powierzchni tego miasta.

Oskarżeni podkreślali, że "spółka, którą reaktywowali, nie wyciąga ręki po majątek państwa, tylko po majątek, który kiedyś należał do spółki". Marek N., jeden z oskarżonych podtrzymywał, że akcje Giesche nigdy nie zostały umorzone przez Skarb Państwa, a to oznacza, że spółka działa legalnie.

Prokuratura przypomniała, że skuteczne okazały się również działania Prokuratury Okręgowej w Katowicach zmierzające do wykreślenia reaktywowanej spółki Giesche z KRS.(PAP)