Następna partia materiałów Edwarda Snowdena daje wgląd w codzienne funkcjonowanie i kulturę jednej z największych organizacji wywiadowczych na świecie – amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. W skład dokumentów wchodzi 166 artykułów z „SIDtoday”, wewnętrznego newslettera jednej z części NSA, Dyrektoriatu Wywiadu Radioelektronicznego (SID). Opublikował je „The Intercept” założony przez Glenna Greenwalda, byłego dziennikarza brytyjskiego „Guardiana”, któremu Snowden w 2013 r. przekazał wyniesione z NSA materiały.
Newsletter powstał pod koniec marca 2003 r. i z tego roku są też wszystkie artykuły opublikowane w tej partii przez „The Intercept”. Pierwszy datowany jest na 31 marca. To był kluczowy czas dla NSA. Dwa tygodnie wcześniej zaczęła się inwazja wojsk koalicyjnych na Irak. W związku z tym artykuły często podkreślają wagę misji, jaką ma do spełnienia agencja, oraz że jej działania przełożą się na sukces lub porażkę w terenie. „Wywiad radioelektroniczny jest wpleciony w nasze operacje wojskowe jak nigdy przedtem” – pisze do pracowników dowódca SID gen. Richard Quirk.
Wśród tekstów znajdziemy więc historie sukcesu – krótkie podsumowania operacji, w których wywiad radioelektroniczny odegrał poważną rolę. Wśród nich jest m.in. schwytanie Mahmuda at-Tikritiego, sekretarza Saddama Husajna i asa karo z amerykańskiej talii kart z najbardziej poszukiwanymi przedstawicielami reżimu. A także odbicie szeregowej Jessiki Lynch, schwytanej przez irackie wojsko, kiedy jej konwój zabłądził w okolicach An-Nasirii i przetrzymywanej w szpitalu w tym mieście. „Wyciągnęliśmy informacje wywiadowcze z listopada 1979 r., z których wynikało, że szpital został wybudowany przez japońską firmę Marubeni”. Dzięki tej informacji udało się zdobyć plany szpitala, dostarczone żołnierzom sił specjalnych tuż przed akcją ratunkową.
Wojna w Iraku nie oznaczała jednak, że agencja porzuciła inne obszary aktywności. „SIDtoday” chwalił na przykład zespół, który w 60 dni opracował, zbudował, przetestował i dostarczył armii urządzenie do namierzania i podsłuchu telefonów bezprzewodowych (nie komórek) używanych przez Al-Kaidę i talibów w Afganistanie. Dzięki monitorowaniu komunikacji zewnętrznej rządu w Pjongjangu agencja odkryła także, że Korea Płn. kontynuuje program atomowy. „SIDtoday” nie omieszkał też wspomnieć o podziękowaniach od ambasadorów USA i Wielkiej Brytanii przy ONZ, którzy bardzo sobie chwalili współpracę z NSA. Agencja przygotowała dla nich raporty dotyczące różnic w opiniach w sprawie ataku na Irak między członkami Rady Bezpieczeństwa, co pozwalało dyplomatom w ostatniej chwili modyfikować argumenty używane na tym forum.
Informacje wywiadowcze w agencyjnym żargonie nazywane są „produktem”. Instytucje, które je otrzymują, to „klienci”. Poszczególne obszary świata są podzielone na „linie produktowe”, przy czym „produkt” ma być najwyższej jakości. To znaczy, że musi być nie tylko wartościowy merytorycznie, ale też odpowiednio opracowany i dostarczony na czas. Jak w każdej porządnej firmie, także w NSA powołano osobny dział służący budowie relacji z klientami.
Dla lepszej obsługi każdy klient miał przyporządkowanych przedstawicieli. NSA opracowała plany wsparcia klientów, które w szczegółowy sposób opisywały, „jakich informacji wywiadowczych dany klient potrzebuje oraz jaka jest preferowana forma jej dostarczania”. Co kilka miesięcy były one poddawane przeglądowi, w trosce o najwyższą jakość usług oczywiście. Było to zresztą konieczne, bo – jak dowiadujemy się z lektury newslettera – po 11 września niektórzy starzy klienci zaczęli znacznie częściej sięgać po informacje wywiadu, w tym Departament Rolnictwa i Departament Spraw Wewnętrznych.
Ale „SIDtoday” to także mnóstwo informacji na temat codziennego życia agencji, w tym ogłoszenia o spotkaniach z pracownikami, informacje o kursach doszkalających, ciekawych spotkaniach, imprezie pożegnalnej po odejściu szefowej SID. Newsletter służył też przekazywaniu informacji o działalności agencji i ciekawostkach. W NSA działają na przykład organizacje zrzeszające pracowników różnych profesji, w tym Stowarzyszenie Kryptolingwistów czy Instytut Kryptomatematyki. Znajdziemy tam także krótki materiał o tym, skąd wziął się prima aprilis, i recenzję książki „Cryptonomicon” („Czytanie o ludziach wywiadu z dawnych czasów daje szczególną frajdę pracownikowi NSA”).