35 bojowników zginęło w sobotę w Taiz, trzecim co do wielkości mieście Jemenu na południowym zachodzie kraju, w wyniku starć sił prorządowych z rebeliantami - podała agencja Associated Press, powołując się na źródła medyczne.

Szyiccy rebelianci z ruchu Huti usiłowali odzyskać zachodnią część miasta Taiz, z której zostali wyparci w ubiegłym tygodniu przez siły wspierające rząd. Aby powstrzymać rebeliantów, koalicja państw arabskich pod wodzą Arabii Saudyjskiej przeprowadziła szereg ataków z powietrza.

Jemen jest pogrążony w chaosie od 2011 roku, kiedy to społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Tylko południowa część kraju wraz z Adenem podlega uznawanemu przez wspólnotę międzynarodową i popieranemu przez Arabię Saudyjską rządowi. Jego władza jest jednak w znacznej mierze iluzoryczna, co wykorzystują aktywne na południu Państwo Islamskie i Al-Kaida.

ONZ podaje, że od rozpoczęcia w marcu 2015 roku arabskiej interwencji pod wodzą Arabii Saudyjskiej konflikt w Jemenie kosztował już życie ponad 6,2 tys. osób, z czego połowę stanowią cywile. Sunnicka koalicja zwalcza wspieranych przez Iran szyickich rebeliantów Huti, kontrolujących stolicę kraju Sanę oraz rozległe terytoria na północy i zachodzie kraju.