Jeśli PiS nie wykona wyroku Trybunału Konstytucyjnego, to mamy największy kryzys konstytucyjny w historii Rzeczypospolitej i konstytucyjny zamach stanu - w ten sposób lider Nowoczesnej Ryszard Petru odniósł się do środowego orzeczenia Trybunału.

Trybunał Konstytucyjny orzekł, że kilkanaście zapisów nowelizacji ustawy o TK, autorstwa PiS, jest niekonstytucyjnych. TK uznał też, że cała nowela jest sprzeczna m.in. z konstytucyjną zasadą poprawnej legislacji.

"Wyrok Trybunału potwierdził nasze obawy o tym, że cała (nowelizacja) ustawy z końca grudnia była niekonstytucyjna. W tym momencie większość rządowa jest zobowiązana wykonać wyrok Trybunału w najbliższym czasie, jeśli tego nie zrobi, to mamy największy kryzys konstytucyjny w historii Rzeczypospolitej i tak naprawdę konstytucyjny zamach stanu" - powiedział Petru w środę dziennikarzom w Sejmie.

Jak zauważył, z dotychczasowych sygnałów ze strony partii rządowej wynika, że nie uznają oni wyroku TK. "Jeżeli to się potwierdzi, to nie ma innego sposobu, jak protest społeczeństwa obywatelskiego" - podkreślił lider Nowoczesnej. Ponownie zaapelował o masowy udział w manifestacji 12 marca pod TK.

"Oczekuję od premier i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego odniesienia się do tego wyroku, a najlepiej byłoby, aby to odniesienie miało miejsce w taki sposób, iż przywrócony byłby ład konstytucyjny sprzed nowelizacji, zrealizowanej przez PiS. Jeżeli tego nie zrobią, to jest problem nie tylko Polski, to jest problem międzynarodowy, bo Polska będzie postrzegana jako kraj, w którym nie jest przestrzegana konstytucja" - mówił Petru.

Petru zaapelował też do polityków PiS, aby "się opamiętali". "Jeżeli PiS pójdzie w zaparte, to mamy kryzys, jakiego Polska nie przeżywała od odzyskania niepodległości" - podkreślił. Jak ocenił, zagrożony jest wizerunek Polski na świecie.

Lider Nowoczesnej wyraził jednocześnie nadzieję, że prezydent, premier i prezes PiS wycofają się z dotychczasowych błędnych decyzji w sprawie TK. "Czasami trzeba zrobić krok wstecz, żeby utrzymać siłę Rzeczypospolitej. Brnięcie w ten konflikt osłabia Polskę wewnętrznie i zewnętrznie" - mówił.

W środę TK w 12-osobowym składzie zakwestionował m.in. określenie pełnego składu Trybunału, jako co najmniej 13 sędziów; wymóg większości 2/3 głosów dla jego orzeczeń; nakaz rozpatrywania wniosków przez TK według kolejności wpływu; wydłużenie terminów rozpatrywania spraw przez TK; możliwość wygaszania mandatu sędziego TK przez Sejm oraz brak w noweli vacatio legis. Według TK nowela uniemożliwiła TK "rzetelne i sprawne działanie" i ingerowała w jego niezależność. TK odrzucił zarzut, że rozstrzygał we własnej sprawie, bo nie ma innego organu, który by to zbadał.

O uznanie niekonstytucyjności noweli wnieśli posłowie PO, posłowie Nowoczesnej i PSL oraz RPO, I prezes SN i KRS. We wtorek 12-osobowy skład TK przez cały dzień słuchał skarżących, którym zadawał też pytania. W TK nie stawił się nikt z Sejmu, Rady Ministrów i Prokuratora Generalnego. Według nich sprawa powinna być rozpoznana - tak jak stanowi nowela - w składzie 13-osobowym i według kolejności wpływu. TK oddalił wniosek prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry o odroczenie rozprawy.

Premier Beata Szydło mówiła we wtorek, że jej obowiązkiem jest publikowanie w Dzienniku Ustaw tych orzeczeń TK, które podjęto na mocy obowiązującego prawa. "W związku z czym nie mogę łamać konstytucji, nie mogę takiego dokumentu publikować" - dodała. Politycy PiS uważają, że zebranie się TK w 12-osobowym składzie oznacza, że orzeczenie będzie nieważne. Według rządu jakakolwiek decyzja to nie orzeczenie w myśl obowiązującego prawa, a rozprawa to tylko "spotkanie sędziów".