Opór starego systemu przed budową sprawnych instytucji antykorupcyjnych może odebrać mieszkańcom Ukrainy szanse na bezwizowy wjazd do Unii.
Dzisiaj w Brukseli rozpoczyna się tydzień ukraiński. Do stolicy Unii Europejskiej przyjedzie 40 deputowanych, w tym szefowie klubów parlamentarnych i większość przewodniczących komisji Rady Najwyższej z przewodniczącym tej ostatniej Wołodymyrem Hrojsmanem na czele. Ukraińcy będą się musieli tłumaczyć ze zbyt wolnego tempa reform przewidzianych w programie zniesienia wiz do strefy Schengen.
Trzydniowa konferencja zakończy się w środę podpisaniem umowy o współpracy między sekretariatami Parlamentu Europejskiego i Rady Najwyższej. Jednak świąteczny nastrój z pewnością nie będzie dominował. Pogrążona w kryzysie politycznym Ukraina wciąż liczy na to, że od lipca jej obywatele będą mogli podróżować do UE tylko na podstawie paszportu. To się jednak może nie udać. – Zbyt szybko pochwaliliśmy Ukraińców za postępy. Dlatego spoczęli na laurach – kręci głową jeden z unijnych dyplomatów.
W tym tygodniu Komisja Europejska złoży w Radzie UE formalny wniosek o zniesienie wiz dla Gruzinów. W przypadku Ukraińców – jak podał na Twitterze korespondent rozgłośni RFE/RL Rikard Jozwiak – decyzja ta zostanie jednak odłożona najpewniej do kwietnia. Jeśli ta wiadomość się potwierdzi, z pewnością stanie się jednym z najważniejszych tematów spotkań w Brukseli. Okaże się bowiem, że ukraińskim politykom nie udało się przekonać Unii, iż wywiążą się z obietnic złożonych pod koniec 2015 r. Dotyczyły one konkretnych zapisów w kilku projektach ustaw antykorupcyjnych. UE uznała bowiem, że najłatwiej będzie przywiązać niechętnie wdrażane przepisy do marchewki w postaci kroku w stronę zbliżenia z Zachodem.
W czwartek prezydent Petro Poroszenko podpisał trzy ustawy zmieniające pewne regulacje zawarte w kodeksie karnym, kodeksie postępowania karnego i ustawie o prokuraturze. Najważniejszy spór – o deklaracje majątkowe urzędników – nie został jednak rozstrzygnięty. „Jeśli chodzi o prawo o elektronicznych deklaracjach, konsultacje z Komisją Europejską wciąż trwają” – napisała w komunikacie administracja ukraińskiego prezydenta. Brukseli nie podoba się, że do gotowej już ustawy w ostatniej chwili wprowadzono poprawkę zwalniającą urzędników co najmniej do 2017 r. z odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywej deklaracji.
Wciąż nie zaczęła też działać Narodowa Agencja ds. Zapobiegania Korupcji, która miała zbierać i prześwietlać opisane deklaracje. Do tej pory obsadzono tylko dwa z pięciu przewidzianych miejsc w aparacie NAZK. Pierwotnie zakładano, że agencja zacznie działać już w zeszłym roku. To się jednak nie udało, a i kolejny termin obiecany Brukseli, koniec pierwszego kwartału 2016 r., wydaje się trudny do dotrzymania. W tej sytuacji perspektywa zniesienia wiz, według sondaży istotna dla 57 proc. Ukraińców, może się oddalić. – To i sprawa deklaracji to dwie ostatnie przeszkody przed liberalizacją reżimu wizowego – mówi DGP politolog z Czernihowa Hennadij Maksak.
Rozdzielenie ścieżek Gruzji i Ukrainy – o ile się potwierdzi – będzie bardzo złą wróżbą na przyszłość. Ukraińscy politycy zdają sobie z tego sprawę. – Albo będziemy szli równolegle z Gruzją, albo nas odłączą ze wszystkimi tego faktu skutkami – ostrzegała niedawno szefowa parlamentarnej komisji integracji europejskiej Iryna Heraszczenko. Zniesienie wiz byłoby zagrożone, zwłaszcza gdyby w referendum 6 kwietnia Holendrzy odrzucili umowę o stowarzyszeniu i wolnym handlu UE z Ukrainą. Plebiscyt ma charakter konsultacyjny, ale prawdopodobne głosowanie na „nie” nie pozostanie bez skutków politycznych.