"Ciągle żywe są wyobrażenia, że ci, którzy otrzymują takie świadczenia, w nienależyty sposób je wydają albo, że to jest niepotrzebne rozdawnictwo" - zauważył ekspert ds. polityki społecznej, Rafał Bakalarczyk.

W jego ocenie taka, powszechna w debacie publicznej, krytyka tego pomysłu, to efekt "pewnej ogólniejszej awersji części środowisk do działań, które się kojarzą ze wsparciem socjalnym". "Wprawdzie 500 zł na dziecko nie jest adresowane tylko do rodzin ubogich, ale sama konstrukcja transferów czy zasiłków wiąże się z polityką typowo socjalną" - tłumaczył Bakalarczyk.

I podkreślił: "Warto tutaj sięgać do przykładów zagranicznych, w których takie rozwiązania funkcjonują i nie jest to, jak niektórym się może wydawać, relikt minionego systemu, ale coś co jest naturalną składową nowoczesnego systemu dobrobytu w krajach europejskich".

Bakalarczyk zwrócił uwagę, że takie instrumenty stosuje się w państwach skandynawskich czy na Wyspach Brytyjskich, gdzie Polki chętnie decydują się na dzieci.

Projektem ustawy, która wprowadza program "Rodzina 500 plus", Sejm zajmie się w tym tygodniu. Posiedzenie izby rozpoczyna się we wtorek, ma potrwać do czwartku.

Projekt wprowadza świadczenie 500 zł miesięcznie na drugie i kolejne dziecko; w przypadku rodzin, których dochód nie przekracza 800 zł na osobę w rodzinie (lub 1200 zł w przypadku rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym) - również na pierwsze dziecko.

Świadczenie ma wypłacać urząd miasta, gminy, ośrodek pomocy społecznej lub centra do realizacji świadczeń socjalnych. Wniosek o świadczenie będzie trzeba składać co roku w miejscu zamieszkania. Resort rodziny chce, by świadczenie było wypłacane od kwietnia; każda gmina będzie miała maksymalnie trzy miesiące na wydanie tego świadczenia.