- Nie sprowokuje mnie pani do tego, żebym źle mówiła o Telewizji Trwam czy Radiu Maryja. Mam zdeklarowane poglądy, deklaruję też wiarę i robię to publicznie. Zawsze, kiedy jestem pytana albo kiedy czuję taką potrzebę, to mówię o swojej wierze - mówi Beata Kempa w rozmowie z Magdaleną Rigamonti.

Rozumiem, że na dzisiejszym posiedzeniu rządu już przyklepaliście państwo Jacka Kurskiego na stanowisko prezesa TVP ?

Pani redaktor, już czas, żeby wszystko doprowadzić do normalności. Przecież to nie jest nasz autorski pomysł, o tym mówią ludzie w Polsce. Wystarczy do nich wyjść i porozmawiać.

Którzy ludzie? Ci co w sobotę będą demonstrować przed TVP?

Kiedyś jednego z dziennikarzy zapytałam, dlaczego pan to robi, dlaczego pan to wszystko pisze, przecież to nie jest zgodne z prawdą. Odpowiedział: bo ma kredyt i dzieci na utrzymaniu.

Pani minister, rozumiem że wszyscy ci, którzy próbują oceniać to, co robi PiS, to są zdrajcy z kredytami i z dziećmi.

Magdalena i Maksymilian Rigamonti / Dziennik Gazeta Prawna

Ja szanuję tych, którzy mają misję, którzy chcą lepszej Polski, którzy chcą budować, a nie rujnować, którzy chcą, by ludzie wracali z Wielkiej Brytanii i Irlandii, żeby kolejni nie wyjeżdżali. Ale patrząc na poczynania niektórych polityków i dziennikarzy, a także innych uczestników życia publicznego, odnoszę wrażenie, że w imię własnego spokoju chcą, żeby nic się nie zmieniło.

Jest pani pewna, że szef dyplomacji Witold Waszczykowski ich nie przehandlował?

Jestem. Dokładnie pani wie, jak łatwo coś wyciągnąć z kontekstu i zmanipulować w nieprzychylnej nam prasie zagranicznej. Minister Waszczykowski to ostatnia osoba, która by chciała źle dla Polski i Polaków. Media zagraniczne chcą robić krzywdę Polsce.

O polskie media jeszcze chciałam popytać. To, że PiS czuje nienawiść do Tomasza Lisa, to jeszcze rozumiem, ale o co chodzi z Piotrem Kraśko czy Beatą Tadlą?

O elementarny obiektywizm chodzi. Oczywiście, żyjemy w wolnym kraju, wolno mieć poglądy polityczne.

Uff.

Czas, kiedy wszyscy mieli tak samo myśleć skończył się w 1989 r. Teraz nawet trzeba mieć poglądy polityczne i dobrze, że się różnimy, bo wtedy jest dyskusja, która wznosi nas na wyższy poziom cywilizacji, ale od dziennikarzy wymaga się jednak minimum obiektywizmu.

Kraśko i Tadla pani zdaniem tego minimum nie posiadają.

Proszę mnie nie pytać o personalia. Wiem, że w odbiorze społecznym wiele osób związanych z mediami publicznymi nie było obiektywnych. Ludzie w Polsce, wyborcy, mówili o konkretnych nazwiskach, mówili o ludziach, którzy przestali być dziennikarzami, a stali się politykami. Jeśli czuje się powołanie polityczne, to można przykład zdjąć togę czy porzucić redakcję i stanąć do wyborów.

Ależ pani nienawidzi szefa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego.

To nie jest kwestia nienawiści, tylko każdy dziennikarz czy sędzia, który...

...wejdzie Beacie Kempie w drogę.

Nie, nie, który wejdzie w politykę przestaje być dziennikarzem czy sędzią i staje się tym, kogo się nienawidzi albo wielbi. Taka jest polityka. A media publiczne muszą być obiektywne.

Poseł PiS, Krzysztof Czabański, który przygotowujemy w Sejmie ustawy dotyczące mediów, powiedział, że Telewizja Trwam jest obiektywna.

To jest telewizja katolicka. W kraju, w którym ponad 90 proc. obywateli to katolicy taka telewizja jest potrzebna.

98 proc. polityki w Trwam poświęcono PiS, więc gdzie tu obiektywizm?

Nie sprowokuje mnie pani do tego, żebym źle mówiła o Telewizji Trwam czy Radiu Maryja. Mam zdeklarowane poglądy, deklaruję też wiarę i robię to publicznie. Zawsze, kiedy jestem pytana albo kiedy czuję taką potrzebę, to mówię o swojej wierze.

Pani minister, ale ja mówiłam o obiektywizmie Telewizji Trwam.

Chyba dobrze, że jako jedyny kraj w Europie, a może i na świecie, mamy na multipleksie katolicką telewizję. Ja się pytam, dlaczego jej miałoby nie być.

Ma być. Tylko niech nikt nie mówi, że jest obiektywna.

Przecież my w innych stacjach poddajemy się krytyce. Chodzę wszędzie tam, gdzie jestem zapraszana.

Dzieci się za panią nie wstydzą, nie mówią: mamuś, na tych ostatnich urodzinach Radia Maryja, to przesadziłaś z uwielbieniem dla księży?

Nie, no skąd. Moje dzieci są wychowane w wierze katolickiej, mają ogromny szacunek do osób duchownych. Zresztą, w naszej rodzinie było wiele takich osób. Niedawno z mężem byliśmy na Zjeździe Rodzin Radia Maryja. On był pierwszy raz i był pod wielkim wrażeniem. Mąż jest moim najczęstszym recenzentem, choć od polityki woli siatkówkę. I do jego rad się stosuje w stu procentach. Z tymże ja jestem tu, on w domu w Sycowie, choć cały czas jest ze mną. Proszę spojrzeć, mam go tu, jego zdjęcie w telefonie, wystarczy włączyć i jest. A co do moich słów na urodzinach Radia Maryja, to od dzieciństwa pisałam listy do różnych duchownych. Pisałam w imieniu mojej sparaliżowanej babci i zawsze te listy zaczynały się od słów: przewielebny bądź przewielebni.

Na tych urodzinach występowała pani w imieniu premier Beaty Szydło, jako polityk, przedstawiciel rządu.

Zawsze do duchownych oficjalnie będę mówić „przewielebni”, niezależnie od tego, czy będę ministrem, posłanką, politykiem czy prywatną osobą. I proszę, żeby mi nie narzucano politycznej poprawności i nie próbowano wmówić ludziom, że skoro mam takie poglądy, to jestem kimś gorszym. Nasze dzieci też są tak wychowane.
Nauczyły mnie jednego, że każda decyzja musi być uzasadniona.

I ma pani poczucie, że każdą decyzję Polakom uzasadniacie, skoro wszystko dzieje się tak szybko.

Wszyscy są zdziwieni, że rząd PiS działa tak szybko. Rząd PO działał w różnych przyjemnych miejscach, restauracjach. Zresztą o tym już wspominałam.

Nie chcę rozmawiać o tym, jak pracowała PO, tylko jak PiS pracuje.

Pracujemy od rana do późnej nocy. I uzasadniamy nasze decyzje, czasem tylko słabo się z tymi uzasadnieniami przebijamy w mediach.

Przejmiecie media i kłopot z głowy.

Gdybyśmy nie umieli uzasadniać swoich racji, to nie wygralibyśmy wyborów i to jeszcze tak, jak nikomu wcześniej nie udało się wygrać. Jako pierwsza partia po 1989 r. rządzimy samodzielnie.

Bo w kampanii nie mówiliście o TK, mediach, tylko o tym, kto i ile dostanie pieniędzy, komu zabierzecie, a komu dacie.

Mówiliśmy o zmianie, o tym, że ta zmiana potrzebna jest wielu dziedzinach. I to się właśnie dokonuje. Kierunek zmian dyktują nam zwykli ludzie.

CAŁY WYWIAD PRZECZYTASZ W W PIĄTEK W WEEKENDOWYM WYDANIU DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ >>>