Trybunał badał w środę uchwaloną w listopadzie nowelizację ustawy o TK autorstwa PiS. Wyrok ma zostać ogłoszony o godz. 15.15. W turze pytań sędzia Tuleja pytał Asta, czy zna jakiś praktyczny problem związany z określeniem początku kadencji sędziego, i ile wynosi kadencja prezesa TK. Poseł przyznał, że "trudno mu wskazać" problemy wynikające z wątpliwości wokół początku kadencji sędziego.

Według Asta kadencję prezesa TK determinuje przepis ustanawiający 9-letnią kadencję sędziego Trybunału.

"Ile wynosi kadencja prezesa Trybunału Konstytucyjnego?" – pytał sędzia Tuleja. "Obecnie kadencja prezesa Trybunału Konstytucyjnego, jak wynika z interpretacji ustawy, wynosi dziewięć lat" – powiedział Ast. Na pytanie, z którego przepisu to wynika, poseł dłuższą chwilę milczał. Po chwili powiedział, że to "wynika wprost z ustawy, czyli po prostu z faktu, że sędzia zostaje wybrany na dziewięcioletnia kadencję".

Dopytywany, z którego przepisu to wynika, Ast odparł: "jeśli Trybunał raczy mi ten przepis przypomnieć...". Dziękuję panie pośle. Takiego przepisu nie ma w ustawie - odpowiedział sędzia Tuleja.

Z kolei sędzia TK Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz nawiązała do wypowiedzi Asta, który mówił, że uchwalając nowelizację ustawy o TK, Sejm i Senat działali w stanie wyższej konieczności, wynikającym z tego, że w uchwalonej w poprzedniej kadencji ustawie było wiele niekonstytucyjnych przepisów. Sędzia pytała więc, który z przepisów nowelizacji miał zaradzić niekonstytucyjności. "Czy to jest kwestia tego, że brakowało określenia, jakie kwalifikacje ma mieć kandydat na sędziego TK? Czy kwestia roty ślubowania? Czy któryś z tych przepisów był tak rażąco niekonstytucyjny?" - pytała.

Ast odpowiedział, że sformułowania o stanie wyższej konieczności nie używał w znaczeniu prawnym. Podkreślił, że kluczowy był artykuł 137 ustawy o TK, który pozwalał Sejmowi poprzedniej kadencji wybrać sędziów TK także w miejsce tych, których kadencje kończyły się w kadencji następnego parlamentu. Poseł dodał, że ten przepis został 3 grudnia uznany za niekonstytucyjny przez TK.

Wronkowska-Jaśkiewicz pytając o przepis, umożliwiający Sejmowi poprzedniej kadencji wybór sędziów TK, zwróciła uwagę, że w momencie uchwalenia nowelizacji nie mógł on znaleźć już zastosowania, bo na jego podstawie dokonano już (w październiku) wyboru. Przypomniała też art. 137a nowelizacji, który w zamyśle posłów PiS miał umożliwić ponowny wybór pięciu sędziów TK.

"Dodaje się w tym momencie art. 137a wyłącznie po to, żeby mógł być dokonany wybór na stanowiska już obsadzone. Przecież Sejm w tym momencie nie wie jeszcze, że te uchwały, którymi (w październiku - PAP) powołano pięciu sędziów, uzna tydzień później za pozbawione mocy prawnej. Czyli jak patrzeć na sekwencję tych zdarzeń, to jest tak, że Sejm przypuszcza już, że te uchwały będą uznane za pozbawione mocy prawnej, czy na wszelki wypadek formułuje przepis artykułu 137a? Jak to właściwie jest?" - pytała sędzia.

Ast odpowiedział, że podzieliłby tego rodzaju wątpliwości, gdyby uchwały obecnego Sejmu o stwierdzeniu braku mocy prawnej miały charakter konstytutywny. Jednak - dodał poseł - te uchwały miały charakter deklaratywny, "stwierdzający określony stan faktyczny, który wysokiej izbie był znany", czyli naruszenie procedury przy wyborze sędziów w poprzedniej kadencji Sejmu.

"To proszę mi powiedzieć, od kiedy był znany?" - spytała sędzia. Ast powiedział, że zarzuty były formułowane od dnia wyboru sędziów w poprzedniej kadencji, a "pewność Sejm uzyskał" po zamówieniu ekspertyz prawnych.