Powstanie portal z poradami dla młodych rodziców, którzy nie mogą odnaleźć się w gąszczu przepisów związanych z posiadaniem dzieci. Krytycy są zdania, że to zbędny wydatek, a podobne rozwiązanie już istnieje
Ledwie jedna trzecia przyszłych rodziców rozumie, jak będzie wyliczana w ich przypadku wysokość zasiłku ojca na urlopie rodzicielskim. Mniej niż jedna czwarta wie, jak rozwiązać kwestie zgłoszenia dziecka do ZUS. Informacji na ten temat szukają głównie w internecie, a odpowiedzi są niskiej jakości.
Takie są wyniki badań przeprowadzonych przez firmę analityczną UseLab razem z ZUS, Centralnym Ośrodkiem Informatyki i warszawskim urzędem miejskim. Instytucje wspólnie sprawdzały, jaka jest świadomość przyszłych rodziców co do obowiązków i praw związanych z posiadaniem dziecka. Badano poziom wiedzy o tym, jak załatwić kwestie związane z urlopem rodzicielskim, z becikowym, z uznaniem ojcostwa, meldunkiem etc.
Efektem tego badania jest plan wdrożenia specjalnej usługi „Nowy rodzic”. Ma to być platforma, na której zintegrowane będą bazy urzędów skarbowych, ZUS, NFZ i urzędów stanu cywilnego. W założeniu poprowadzi przyszłych rodziców krok po kroku od momentu, gdy dowiedzą się o ciąży. Lekarz będzie zawiadamiał o tej platformie. Kolejnym krokiem będzie założenie konta, wypełnienie danych dotyczących indywidualnej sytuacji (np. miejsce meldunku, zamieszkania, stan cywilny). Później system poda dokładną ścieżkę konkretnych zadań do wykonania w konkretnych urzędach.
– Chcemy, by dzięki danym, które już państwo o nas gromadzi, zdjąć z młodych rodziców ciężar prowadzenia śledztwa dotyczącego ich obowiązków oraz przysługujących im przywilejów – tłumaczy nam Marcin Malicki, dyrektor pionu rozwoju produktów i usług Centralnego Ośrodka Informatyki. – Chodzi o to, by młodzi rodzice, zamiast martwić się i biegać po urzędach, mogli wszystko sprawdzić w jednym miejscu – dodaje.
Jak przekonuje, portal ma być swego rodzaju cyfrowym doradcą, aplikacją, która sama dostarczy informacji i jeszcze podpowie najbardziej korzystny sposób postępowania. – Zamiast dwóch dni i tony zaświadczeń przy załatwianiu becikowego wystarczy zalogowanie, 20 minut w systemie i sprawa załatwiona – przekonuje urzędnik.
Pierwszym krokiem będzie wersja minimum. – Na portalu Obywatel.gov.pl chcielibyśmy stworzyć taką sekcję dla młodych rodziców. To jest możliwe w kilka miesięcy – przekonuje Malicki.
Drugi etap to już tworzenie konkretnej aplikacji umożliwiającej wymianę danych między bazami, m.in. skarbowymi, finansowymi i ZUS – tak żeby młodzi rodzice mogli wszystko sprawdzić w jednym miejscu. – Wymaga to współpracy kilku instytucji. Czyli potrzebne są interfejsy wymiany danych między bazami oraz aplikacja, która pozwoli je przetwarzać w jednym miejscu – opowiada urzędnik z COI.
Ile miałaby taka inwestycja kosztować? COI zapewnia, że nie chodzi o budowanie systemu za miliony. Nie wie jednak dokładnie, jaka jest realna skala wydatku.
Kosztorys w tym wypadku jest jednak bardzo ważny. – W pewnym sensie takie zadania (jak „Nowy rodzic”, przyp. – red.) powinna wypełniać Empatia, czyli system stworzony na potrzeby resortu pracy i polityki społecznej oraz służb społecznych. Kosztował ogromne pieniądze i nie do końca wiadomo tak naprawdę, jak działa. Nie wiem, czy i ten pomysł nie skończy podobnie – ostrzega Joanna Piwońska z Fundacji Imago. – Może wystarczy, aby lekarze oraz urzędnicy potrafili i zechcieli rodziców po prostu przejrzyściej informować – dodaje.
Dziś z tym jest różnie. Najdobitniej świadczą o tym wpisy poirytowanych internautów na forach dla przyszłych rodziców.
„Ostatnio w Katowicach położna stwierdziła, że zapisuje się dziecko w USC w miejscu urodzenia. Czyli jeżeli mała urodzi się w Katowicach, to trzeba tam jechać, a nie w naszej miejscowości, w której jesteśmy zameldowani i też mamy tu USC. Podobno oni jako szpital wysyłają do USC w swojej miejscowości informację o przyjściu dziecka na świat”.
„Kiedy deklaruje się imię? Już w szpitalu czy w USC? Bo skoro szpital coś wysyła do USC, to może już z imieniem?”
„Można rejestrować albo w miejscu urodzenia, albo w miejscu zamieszkania (ciekawe, czy zamieszkania czy zameldowania) obojga lub jednego z rodziców. W mojej sytuacji będzie potrzebny mój skrócony akt urodzenia czy też odpis... Chyba jednak wybiorę się do urzędu u siebie”.
To tylko niektóre z pytań dotyczących spraw związanych z zarejestrowaniem dziecka.
– Sytuacja młodego rodzica coraz częściej bywa niestandardowa. Rzadziej mają śluby, mieszkają w innych miejscach, niż są zameldowani, a dziecko rodzi się jeszcze gdzie indziej – opowiada położna Joanna Zasimowicz-Głucha z Duszników Wielkopolskich. – W efekcie czasem nawet nie wiedzą, gdzie powinni dziecko zarejestrować. A już kwestie związane z wnioskowaniem o becikowe czasem przerastają nawet dobrze wykształconych rodziców z dużych miast – dodaje położna.
– My mamy wąską, specyficzną grupę docelową, czyli rodziców dzieci niepełnosprawnych. Widzimy, jak bardzo są zagubieni w biurokracji po informacji o ciąży lub tuż po urodzeniu dziecka – opowiada nam Joanna Piwońska. – Niby informacje są, internet w końcu jest ich pełen, ale i tak rodzice nie do końca wiedzą dokładnie, jak w danym wypadku działać – dodaje. Jej zdaniem rodzice dzieci niepełnosprawnych największy problem mają z dotarciem do informacji o tym, gdzie i jak składać odwołania od orzeczenia o niepełnosprawności, jakie procedury trzeba załatwić, by mieć prawo do kształcenia specjalnego czy choćby wsparcia w zakresie dowozu do szkół. – Każda instytucja, każdy samorząd działa w tym zakresie trochę inaczej – podsumowuje Piwońska.
Jest obawa, że portal podzieli losy Empatii: drogiej i niepotrzebnej