To akt wojny ze strony Państwa Islamskiego - tak o wczorajszych zamachach terrorystycznych w Paryżu mówi francuski prezydent Francois Hollande. Tak zwane Państwo Islamskie przyznało się do przeprowadzenia ataków w których zginęło co najmniej 127 osób. To najbardziej krwawe zamachy terrorystyczne we francuskiej historii w czasach pokoju.



Prezydent Francois Hollande oświadczył, że wczorajsze ataki były wypowiedzeniem wojny przez tzw. Państwo Islamskie. „To akt wojny, który był przygotowany, organizowany i planowany z zewnątrz, choć z pomocą z wewnątrz. Śledztwo powinno pomóc rzucić światło na tę sprawę” - mówił Hollande. Francuski prezydent ogłosił trzydniową żałobę narodową i zwołał na poniedziałek specjalną sesję parlamentu. Poziom zagrożenia terrorystycznego podniesiono do najwyższego.

Wczoraj wieczorem co najmniej ośmiu napastników zaatakowało równocześnie sześć miejsc w Paryżu. Najwięcej osób zginęło w Bataclan w 11. dzielnicy, w sali, gdzie trwał rockowy koncert. Zamachowcy zabili tam co najmniej 80 osób. Napastnicy zaatakowali też cztery bary i restauracje, a przed Stade de France, gdzie trwał mecz piłkarski Francja-Niemcy doszło do eksplozji.

Jak relacjonuje z Paryża specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, paryskie ulice są opustoszałe. Władze apelowały do mieszkańców, by pozostali w domach. Na ulice wysłano półtora tysiąca żołnierzy. Zamknięte są szkoły, muzea, baseny i biblioteki.

Francuskie służby twierdzą, że zabiły już wszystkich napastników.