Stosunek partii do imigrantów odpowiada ich miejscu na scenie politycznej: od twardego „nie” (prawica) poprzez „tak, ale” (centrum) po „zapraszamy” (lewica).
Najbardziej stanowcza jest partia KORWiN, która uważa, że państwo powinno prowadzić restrykcyjną politykę dla obywateli krajów spoza UE i „spoza naszego kręgu kulturowego”. Niechętne imigracji jest też Prawo i Sprawiedliwość. Według tego ugrupowania polityka migracyjna powinna skupić się głównie na repatriacji polskich rodzin i Polaków ze Wschodu, którzy chcieliby wrócić do kraju. PiS deklaruje, że zwiększy liczbę repatriowanych rodaków z Kazachstanu i będzie pomagał tym, którzy chcą być ewakuowaniu z Donbasu. „Naszym priorytetem w polityce imigracyjnej jest bezpieczeństwo obywateli” – twierdzi partia Jarosława Kaczyńskiego.
O restrykcyjnej polityce imigracyjnej mówi też PSL. Według niego jeśli już pomagać, to wyłącznie uchodźcom uciekającym przed wojną, a nie imigrantom ekonomicznym.
Podobnego zdania jest Nowoczesna: Polska powinna być solidarna z ludźmi, którzy uciekają ze swoich domów z powodu wojny czy prześladowań (i trzeba ich odróżniać od imigrantów ekonomicznych), nie jest jednak przygotowana do przyjęcia i integracji dużej grupy uchodźców, ponieważ rząd nie przyjął odpowiednich programów.
PO uważa, że państwo powinno być otwarte na imigrantów w zgodzie z obowiązującymi regułami unijnymi, jednak przy jednoczesnym zagwarantowaniu bezpieczeństwa kraju. Platforma jest też zdania, że Polska powinna sprzyjać repatriacji Polaków ze Wschodu i kontynuować obecną politykę wobec obywateli krajów ościennych, zwłaszcza Ukrainy, pozwalającą wielu z nich legalnie przebywać w Polsce i podejmować tu pracę.
Im bardziej na lewo, tym większa otwartość. Zjednoczona Lewica twierdzi, że Polska powinna przyjmować ofiary wojen i prześladowań, dbając jednocześnie o bezpieczeństwo państwa. Ale, dodaje, w polityce migracyjnej obok kryterium bezpieczeństwa powinniśmy kierować się również potrzebami polskiej gospodarki. Z kolei Partia Razem chciałaby w pełni otwartej polityki imigracyjnej „z zapewnieniem imigrantom nauki języka umożliwiającej podjęcie pracy i godne warunki życia”.
Aż tak wyraźnego podziału nie ma w sprawie polityki społecznej. Większość partii uważa, że wydatki socjalne powinny zostać zwiększone, choć każdy chciałby wydawać pieniądze na inne cele. Według PiS fundamentem polityki społecznej powinno być wspieranie rodzin, a Polska musi wydawać na ten cel ok. 4 proc. PKB. Osoby chore, starsze i słabe nie mogą być osamotnione. W tej sprawie partia Jarosława Kaczyńskiego zapewne porozumiałaby się z PSL, które także chce większych wydatków na wspieranie rodzin i większych ulg na dzieci.
Nieco inaczej politykę społeczną definiują partie lewicowe. Według Zjednoczonej Lewicy najlepszy byłby model skandynawski, którego jedną z głównych cech jest uniwersalny charakter świadczeń. Najpierw jednak partia chce zmieniać istniejący system przez np. podwyższenie kryterium dochodowego uprawniającego do pomocy społecznej i do świadczeń rodzinnych do poziomu minimum socjalnego. Inne postulowane rozwiązanie to podniesienie zasiłku rodzinnego dla rodzin ubogich do wysokości 300 zł, a także waloryzacja dodatków do niego oraz rozszerzenie zasady elastycznego kryterium dochodowego na zasiłki z pomocy społecznej i świadczenia opiekuńcze.
Partie środka – jak PO i Nowoczesna – są przeciwne zwiększaniu wydatków społecznych bez pokrycia. PO uważa, że powinny rosnąć wraz z możliwościami budżetu państwa. A Nowoczesna chciałaby generalnej zmiany w myśleniu o polityce społecznej: zamiast zasiłków aktywizacja zawodowa, zmniejszenie opodatkowania osób o najniższych zarobkach, zmiana konstrukcji płacy minimalnej czy subwencje zatrudnienia w wybranych regionach i grupach społecznych – to niektóre propozycje.
Najkrótszej odpowiedzi w tej sprawie udzielił nam Janusz Korwin-Mikke, lider ugrupowania KORWiN: zero polityki społecznej.