Tysiące osób wzięły udział w wieczornych demonstracjach w Izraelu. Marsze były odpowiedzią na ostatnią falę przemocy. W czwartek nożownik zaatakował uczestników parady gejów w Jerozolimie i ranił sześć osób. Jedna z nich wciąż jest w stanie ciężkim.

Kilka godzin później w wiosce Duma na Zachodnim Brzegu grupa izraelskich osadników spaliła dwa palestyńskie domy. W pożarze zginął 18-miesięczny palestyński chłopiec, a jego rodzice i brat walczą o życie w szpitalu.

Do najliczniejszych demonstracji doszło w centrum Jerozolimy i na placu Rabina w Tel Awiwie. W czasie manifestacji w Jerozolimie prezydent Izraela Reuwen Riwlin mówił, że potrzeba zarówno edukacji jak i mocnego porządku prawnego, by wyeliminować zło. Z kolei w Tel Awiwie były prezydent Szimon Peres potępił tych, którzy podsycają antyarabskie nastroje.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu w nagranym przesłaniu wideo do uczestników obu manifestacji obiecywał, że władze będą walczyć z nienawiścią i homofobią.

Po ostatnich wydarzeniach sytuacja na terenach izraelsko-palestyńskich jest najpoważniejsza od wielu tygodni. Po pogrzebie palestyńskiego chłopca w kilku miejscach na Zachodnim Brzegu doszło do starć z izraelską armią. Zginęły w nich dwie osoby. Spalenie domu w wiosce Duma potępiły m.in. Stany Zjednoczone, Unia Europejska oraz ONZ.