Izrael straszy Palestyńczyków z Gazy poważnymi konsekwencjami. Izraelski minister obrony Mosze Yaalon oświadczył, że Gaza zapłaci bardzo wysoką cenę, jeśli Palestyńczycy nie przestaną wystrzeliwać rakiet ze swoich terenów. Wszystko po tym, jak w nocy pocisk z Gazy spadł na południowy Izrael.

Ubiegłej nocy wystrzelona z Gazy rakieta spadła w rejonie izraelskiego miasta Aszdod, ale nikomu nic się nie stało. W kilka godzin później Izrael zaatakował cele wojskowe w Strefie Gazy. Przedstawiciele armii oświadczyli, że samoloty zbombardowały cztery obiekty szkoleniowe Hamasu.

Teraz minister obrony Izraela Mosze Yaalon ostrzega, że jeśli ataki Palestyńczyków się powtórzą, to należy spodziewać się mocnej i bezwzględnej odpowiedzi Izraela. Przedstawiciele palestyńskiego Hamasu oświadczyli w odpowiedzi, że nie mają nic wspólnego z nocnym atakiem rakietowym.

To pierwszy taki incydent od pięciu miesięcy. Mieszkańcy Strefy Gazy po nocy wzajemnych ostrzałów obawiają się, by nie wybuchła nowa wojna. Latem ubiegłego roku doszło do najbardziej krwawego w historii konfliktu Izraela z Hamasem. Miesiąc walk kosztował życie ponad dwóch tysięcy Palestyńczyków, głównie cywilów.

Po wojnie w Strefie Gazy społeczność międzynarodowa obiecała 4 miliardy dolarów na pomoc dla zdewastowanej palestyńskiej enklawy. Jednak jak dotąd, Palestyńczycy nie dostali nawet połowy tej sumy.