Ostrożność Azerbejdżanu i Armenii we współpracy z Unią Europejską w ramach Partnerstwa Wschodniego wynika z obawy przed reakcjami Rosji. Taką opinię wyraził były minister Ukrainy Oleh Riabczuk.

Oba kraje brały udział w szczycie Partnerstwa Wschodniego w Rydze. Azerbejdżan nie chciał wpisania do deklaracji końcowej potępienia rosyjskiej aneksji Krymu, a Armenia coraz bardziej integruje się z Euroazjatycką Unią Celną budowaną przez Rosję.

Uczestniczący w konferencjach towarzyszących obradom szczytu Oleh Riabczuk, tłumacząc Polskiemu Radiu ostrożność Azerbejdżanu i Armenii w rozwijaniu współpracy z UE wyjaśniał, że Rosja stworzyła w tych krajach coś w rodzaju bomb z opóźnionym zapłonem. I kiedy nadchodzi odpowiedni czas, to niespodziewanie aktywuje te bomby. Odwołując się do swych bezpośrednich kontaktów z działaczami obu krajów, Riabczuk dodaje, że ludzie z Azerbejdżanu i Armenii obawiają się idei Partnerstwa Wschodniego, ponieważ sądzą, iż dojdzie w ich krajach do eskalacji zamrożonych konfliktów. Ich zdaniem Rosja może w każdej chwili aktywować swych KGB-istów, bo ich siatka cały czas działa, by niszczyć proces reform i powodować problemy.

Na zagrożenia płynące ze strony Rosji dla suwerenności państw powstałych po rozpadzie Związku Sowieckiego wielokrotnie zwracali uwagę eksperci biorący udział w konferencjach towarzyszących szczytowi Partnerstwa Wschodniego w Rydze.