Jeśli Andrzeja Duda zostanie prezydentem, to Polska nie wejdzie do strefy euro. Ten argument ma według Jarosława Kaczyńskiego przekonać Polaków do głosowania na kandydata PiS w wyborach prezydenckich.

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego teraz w sprawie euro mamy do czynienia z "kręceniem" ale "jeżeli oni wygrają te wybory, to z całą pewnością będą za wszelką cenę próbować to euro wprowadzić i może być tak, że im się to uda". Podczas konferencji w siedzibie partii Jarosław Kaczyński powiedział, że w tych wyborach stawką jest życie polskich rodzin i sytuacja gospodarstw domowych.

"To są w gruncie rzeczy wybory o euro" - stwierdził prezes PiS i podkreślił, że w przeciwieństwie do Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego, PiS zawsze sprzeciwiał się wprowadzeniu w Polsce europejskiej waluty. Wczoraj podobne wystąpienie miał Andrzeja Duda w specjalnie przygotowanym sklepie nazwanym "Bronko-Marketem". Mówił, że wprowadzenie euro można by rozważyć dopiero wtedy, kiedy poziom średniej płacy w Polsce będzie zbliżony do tego na Zachodzie.
PiS zgłosił dzisiaj swojego kandydata do rejestracji w PKW. Wcześniej Jarosław Kaczyński poinformował, że na listach poparcia zebrano dla niego milion sześćset tysięcy podpisów. Prezes PiS zaapelował do każdej z tych osób, by do wyborów postarała się pozyskać i zmoblizować jeszcze przynajmniej pięć osób ze swojego najbliższego otoczenia. "Jeżeli by się to udało, to mamy już taką liczbę głosów, że z całą pewnością zwyciężymy" - mówił Jarosław Kaczyński.

Podkreślił, że Polska musi się zmienić żeby nie doszło już po raz trzeci w ciągu życia jednego pokolenia do "potężnego uderzenia w stopę życiową Polaków". Wyjaśnił, że "mieliśmy to na początku stanu wojennego, w czasie Planu Balcerowicza, i teraz po raz trzeci". "Nie możemy dopuścić do tego, żeby w interesie jakiejś niewielkiej mniejszości i różnego rodzaju sił zewnętrznych tego rodzaju operacja kosztem Polaków, kosztem polskich rodzin została przeprowadzona" - ostrzegał prezes PiS przed wprowadzeniem euro.