MSZ odpowiada na informacje medialne, w których krytykowano polskich dyplomatów za brak odpowiedniej reakcji po zamachu w Tunezji. Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski w komunikacie zapewnia, że "natychmiast po zamachu" polska placówka w Tunisie podjęła działania na rzecz okazania pomocy Polakom.

Ponadto jeden z konsulów udał się do jednego z hoteli, gdzie przebywali turyści, którzy najmniej ucierpieli w zamachu. Pracownik Ambasady brał również udział w działaniach na rzecz identyfikacji zmarłych i poszukiwania rannych oraz zaginionych.

MSZ informuje również, że polska placówka w Tunisie liczy jedynie 4 pracowników. "W trakcie każdej akcji ratowniczej określa się priorytety, zwłaszcza dysponując ograniczonymi zasobami kadrowymi" - czytamy w komunikacie resortu dyplomacji, który podkreśla, że priorytetem była pomoc najciężej rannym, identyfikacja zmarłych i ustalenie losu zaginionych.
MSZ przypomina, że kilka godzin po zamachu zapadła decyzja o wysłaniu na miejsce specjalnego zespołu złożonego z lekarzy, psychologów i pracowników resortu dyplomacji. Mieli oni wzmocnić działania placówki w Tunisie. Zespół pracował na miejscu od czwartkowego poranka i do piątkowego popołudnia. W Tunisie wciąż pozostaje dwóch dodatkowych pracowników MSZ.


Resort dyplomacji przypomina, że w piątek udało się sprowadzić do Polski pierwszą grupa Polaków rannych w zamachu. Także w piątek po południu został ogłoszony końcowy bilans polskich ofiar tragedii.