Leszek Miętek: Nie chcę być podpalaczem Polski, ale strajku na kolei nie można wykluczyć. Źródłem niepokojów jest sytuacja w przewozach regionalnych
Będzie gorąca strajkowa wiosna na kolei?
Najpierw dążymy do rozwiązania sporów poprzez mediacje. Ale strajku nie można wykluczyć. Najpoważniejszym problemem jest sytuacja w sektorze przewozów regionalnych i brak działań dla poprawy bezpieczeństwa ruchu kolejowego.
Rząd toleruje patologię tworzenia przez urzędy marszałkowskie własnych spółek i pokrywania ze środków publicznych zawyżonych kosztów ich funkcjonowania. Od grudnia ubiegłego roku działa spółka Koleje Małopolskie. Z radą nadzorczą, zarządem, całą strukturą urzędniczą. A obsługuje ona raptem 7 km z Krakowa do Wieliczki.
Robią tak, bo są niezadowoleni z usług PR.
Ale Przewozy to spółka, której są współwłaścicielami. Trzeba ją zreformować, a nie wykańczać. Marszałek powinien być zamawiającym usługi w przetargu, np. PR albo prywatnej konkurencji.
Nie może być tak, że np. wicemarszałek Dolnego Śląska, który udziela zleceń transportowych, zasiada też w radzie nadzorczej samorządowych Kolei Dolnośląskich. W jaki niby sposób Przewozy Regionalne mają wtedy z Kolejami Dolnośląskimi konkurować? Nie może być tak, że spółka Koleje Śląskie realizuje 40 proc. przewozów dawnego zakładu Przewozów Regionalnych na Śląsku, a kosztuje to o połowę więcej.
Jest jakieś rozwiązanie?
Konieczna jest zmiana ustawy o usamorządowieniu Przewozów Regionalnych, która wprowadzi zakaz powoływania własnych spółek przez urzędy marszałkowskie, a istniejące podmioty scali w jeden albo sprywatyzuje.
Była w tej sprawie pikieta pod MIR, są zapowiedzi strajku.
Decyzję o strajku załoga podjęła w referendum już w grudniu 2013 r., jednak na prośbę ówczesnej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej protest zawiesiliśmy. Usłyszeliśmy wtedy obietnicę, że funkcjonowanie w sektorze przewozów regionalnych zostanie usprawnione. Niestety, pani premier nas oszukała. Jej następczynią w resorcie infrastruktury jest teraz wywodząca się z kolei Maria Wasiak. Do dzisiaj nie podjęła żadnych działań.
Ale plan restrukturyzacji zakłada dokapitalizowanie spółki kwotą 750 mln zł przez ARP. To chyba dobrze?
Nawet z tym są kłopoty, bo wciąż siedmiu z 16 marszałków się nie zgadza. Teoretycznie ten pomysł to krok w dobrym kierunku, ale to też nie jest jednoznaczne. Pamiętajmy, że ARP weszła do Stoczni Gdańskiej, a mimo to nie udało się już jej podnieść.
A pomysł zawierania z Przewozami umów pięcioletnich zamiast rocznych, co pozwoliłoby m.in. zaciągnąć kredyty na nowy tabor?
Byłem zdecydowanym zwolennikiem tego rozwiązania, dopóki nie opowiedziano mi o takiej umowie wieloletniej w województwie małopolskim. Samorząd zobowiązuje się tam do pięcioletniego zamawiania usług w Przewozach Regionalnych, ale na koniec tego okresu udział tej spółki na rynku wielkopolskim ma się zmniejszyć na rzecz Kolei Małopolskich o 80 proc. To jest wygaszanie, a nie budowanie.
Ale przerośniętej spółki Przewozy Regionalne nie da się raczej naprawić bez zwolnień.
Nie wyrażamy zgody na jakiekolwiek zwolnienia do czasu zmian w ustawie o Przewozach i uregulowania tego segmentu rynku. Dopiero wtedy możemy rozmawiać również o cywilizowanej restrukturyzacji zatrudnienia, przekwalifikowaniu personelu, programach dobrowolnych odejść itd. Na razie wstrzymaliśmy się ze strajkiem, bo nie chcemy dolewać oliwy do ognia. Ale jeśli przed tym uregulowaniem patologii tworzenia nowych spółek Przewozy zwolnią jakiegokolwiek pracownika, strajk jest pewny.
W PKP Cargo związkowcy też weszli w spór zbiorowy.
Bo zdecydowana większość uczestników referendum opowiedziała się za strajkiem. To jednak możliwość, a nie konieczność. W przypadku PKP Cargo część postulatów jest na etapie mediacji z zarządem. Kolejne spotkanie odbędzie się 11 lutego. W mojej ocenie sytuacja PKP Cargo jest mniej zapalnym elementem niż Przewozów Regionalnych.
Czyli bardziej realny jest strajk w Przewozach Regionalnych niż w PKP Cargo?
Nasze wątpliwości dotyczące PKP Cargo wymagają pilnego wyjaśnienia. Nie powinny jednak nagle wybuchnąć i sparaliżować Polski.
Czy inne spółki też są przedmiotem sporu?
PKP rozpoczęły prywatyzację spółki TK Telekom. Mamy ustalenia zespołu trójstronnego i porozumienie z resortem infrastruktury jeszcze z czasów Cezarego Grabarczyka, że warunkiem takiej sprzedaży jest zawarcie paktu gwarancji pracowniczych. Tymczasem zarząd TK Telekom wycofuje się z tych ustaleń.
Jak nie zmienią zdania, to co?
Związki są w takiej sytuacji uprawnione do uruchomienia strajku z pominięciem procedur. Sygnalizowałem ten problem podczas posiedzenia rady nadzorczej PKP w tym tygodniu. Czekamy na wyjaśnienia.
Czy od czasu wypadku w Szczekocinach coś się zmieniło w kwestii bezpieczeństwa?
Rząd nie realizuje 10-punktowego programu naprawy bezpieczeństwa ruchu ministra Sławomira Nowaka ogłoszonego po katastrofie. Brak jest np. ustawy o warunkach zatrudnienia i czasie pracy maszynistów. Bywa, że pracują po 24 godziny na dobę.
Związkowcy górniczy radykalną postawą sporo wywalczyli. Czy to ośmiela związki na kolei do bardziej zdecydowanych działań?
Polityczny wydźwięk protestów nie jest nam potrzebny. Nie chcemy być podpalaczami Polski.
Ale w PKP działa kilkaset związków zawodowych, w tym 20 ogólnopolskich central. Jesteście potężną siłą. Wykorzystacie to?
Liczyliśmy na to, że minister Maria Wasiak jako kolejarka, była prezes Przewozów Regionalnych, potrafi przekonać rząd, że sporne sprawy w spółkach kolejowych trzeba rozwiązać, i to szybko. Ale zawiedliśmy się. Nastroje na kolei są złe. Chcemy spotkać się z premier Ewą Kopacz, żeby uświadomić rządowi, na jakiej kolejowej bombie siedzi.