Wciąż napięta sytuacja w półmilionowym Mariupolu nad Morzem Azowskim. Pod koniec sierpnia separatyści i Rosjanie przeprowadzili tam ofensywę. Zatrzymali się pod samym miastem.

W Mariupolu panuje atmosfera wyczekiwania i niepewności. Stacjonujący tam ukraińscy żołnierze cały czas w podwyższonej gotowości bojowej.

W linii prostej do posterunków separatystów jest jakieś 15 kilometrów - tłumaczy specjalnemu wysłannikowi Polskiego Radia Pawłowi Buszko jeden dowódców z ochotniczego pułku Dniepr, Wowa. I zaraz koryguje - właściwie tam jest mało separatystów, większość to Rosjanie. Najgorszy jest ostrzał artyleryjski - dodaje inny z żołnierzy, Pasza. Jak mówi, ostrzałów dokonują regularne oddziały rosyjskiej armii.

W ciągu ostatnich dni jest trochę spokojniej. Przed ponad tygodniem separatyści ostrzelali przedmieścia Mariupola. Trafili w kondukt pogrzebowy cywilów. "To był straszny widok" - wspominają ukraińscy żołnierze.

W Mariupolu stacjonuje regularna ukraińska armia i ochotnicze bataliony. Na razie trwa sytuacja zawieszenia - pojedyncze ostrzały, grupy dywersyjne i wywiadowcy. Nad miastem i nad pozycjami Ukraińców latają rosyjskie drony, szpiegowskie samoloty bezzałogowe.