Stworzenie serwisu, który miał zinformatyzować pomoc społeczną, budzi wątpliwości kontrolerów
Powoli rośnie liczba urzędów, które korzystają z megaplatformy informatycznej, dzięki której pomoc społeczna ma wreszcie wejść w XXI wiek. Jak opisywaliśmy, na koniec marca zdecydowało się na to ledwie 230 gmin, dziś do Emp@tii podłączonych są już 1152. Sporo więcej, ale to wciąż mniejszość, bo w całym kraju działa 2847 miejskich, gminnych i dzielnicowych ośrodków pomocy społecznej (OPS), dla których przeznaczony jest ten system.
Emp@tia w wielkim skrócie to system, dzięki któremu będzie można przez internet składać wnioski w sprawie pomocy społecznej. W pierwszej kolejności ma to pozwolić na ich przesyłanie do OPS i na kontakty między OPS oraz resortem polityki społecznej. W kolejnych latach ma być systematycznie rozszerzana o nowe funkcje, m.in. obsługę wniosków dotyczących świadczeń rodzinnych, Funduszu Alimentacyjnego oraz wpisu do rejestru eBON, czyli bazy danych ośrodków dla osób niepełnosprawnych.
Serwis ma się także stać bazą wiedzy z zakresu pomocy społecznej zarówno dla obywateli, jak i pracowników urzędów. – To wszystko jest nam naprawdę bardzo potrzebne. Dzięki temu ogromna część pracy i kosztów działalności pomocy społecznej może zostać ograniczona, i to nie tylko dzięki samej informatyzacji obiegu dokumentów, ale także dzięki temu że – o ile taka funkcja także zostanie udostępniona – będziemy mogli wreszcie porównywać sposób działania różnych urzędów i wyciągać z tego wnioski – deklaruje Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.
W założeniu system jest bardzo przydatny. Jednak jak wynika z kontroli przeprowadzonej w kwietniu tego roku, do wykonania tego ogromnego projektu są liczne uwagi. Najważniejsza dotyczy opóźnionego startu serwisu. Miał on ruszyć przed końcem ubiegłego roku, ale jego inaugurację przesunięto o półtora miesiąca. To i tak nie oznaczało uruchomienia całej Emp@tii, lecz zaledwie umożliwienie urzędom, by się do niej podłączyły, i początek rozdysponowywania specjalnych tabletów zamówionych do obsługi systemu. Do kwietnia trafiły one do blisko 2,4 tys. gmin, z których – jak zapewniał resort – blisko 350 podłączyło się już do systemu i zaczęło z niego korzystać.
Kontrolerzy sprawdzili jednak kilka wybranych i okazało się, że to nieprawda. Urzędy wciąż nie korzystały z Emp@tii i tak naprawdę nie wiedziały, kiedy im się to uda. – Trochę zamieszania wprowadziła nowelizacja ustawy o pomocy społecznej, z której wypadła działka o pieczy zastępczej, a tym samym z tego systemu nie mają już korzystać wydziały za nią odpowiedzialne – tłumaczy nam urzędniczka z jednego z mazowieckich MOPS-ów.
– Nastawienie urzędników, szczególnie młodszej kadry, jest pozytywne. Wszyscy liczą, że będzie mniej ręcznego wypełniania papierów, a przepływ danych o interesancie stanie się szybszy. Już nie będzie trzeba czekać, aż kwitek zostanie doniesiony z urzędu skarbowego czy powiatowego urzędu pracy. Urzędnik sam pobierze go z systemu. Dodatkowo ograniczy się kombinowanie cwaniaczków, którzy potrafią w kilku gminach pobierać zasiłki – dodaje urzędniczka i tłumaczy, że tu główne problemy są po prostu od strony informatycznej.
Wszystkie takie procesy zajmują sporo czasu w urzędach, a dodatkowo – jak wynika z kontroli NIK – Emp@tia wciąż nie jest zintegrowana z systemami podległymi innym resortom. Ale to nie koniec uwag kontrolerów. Drugi wątek, który wzbudził w NIK niepokój, to przetargi. A szczególnie dwa: na oprogramowanie do tabletów i na promocję serwisu. Oprogramowanie za ponad 19 mln zł, na których te tablety mają działać, dostarczyło Asseco, tyle że jak wynikło z kontroli Władzy Wdrażającej Programy Europejskie, przetarg ten nie był do końca czysty. Pewne kryteria mogły naruszać zasady wolnej konkurencji, w efekcie czego WWPE nakazała zwrócić z tego zamówienia ponad 600 tys. zł.
Także promocja Emp@tii została skrytykowana. Przetarg na nią organizowano dwa razy, bo pierwszy wynik został unieważniony przez Krajową Izbę Odwoławczą. W drugim podejściu ponownie wygrała ta sama firma (agencja bringMore advertising), zdobywając kontrakt o wartości blisko 1,3 mln zł. Tyle że – jak zauważa NIK – ten konkurs był nieprzejrzysty, bo firma, która go wygrała, mogła zdobyć dodatkowe punkty dzięki temu, że już wcześniej była odpowiedzialna za promocję tego serwisu.
– Podstawowym problemem jest to, że na samym początku projektowania serwisu nie została stworzona centralna baza klientów i nie zostały opisane zadania, jakie Emp@tia ma spełniać. W efekcie wycena serwisu była zmieniana, przetargi unieważniano i dziś urzędy mogą mieć problem, by się zorientować, do czego on właściwie powinien służyć – mówi nam jeden z byłych urzędników MPiPS.
Tak informatyzuje Ministerstwo Pracy
Resort pracy już blisko dekadę temu zaczął budowę dwóch największych systemów informatycznych: do obsługi bezrobotnych i dla pomocy społecznej. Z oboma już na etapie przetargów były liczne problemy.
Syriusz miał być zintegrowaną cyfrową bazą wiedzy o bezrobociu i funkcjonowaniu pomocy społecznej w Polsce. Jest tworzony od 2003 r. Najpierw przez departament informatyki resortu pracy, potem przez podległe mu Centrum Rozwoju Zasobów Ludzkich (CRZL). Awantura o Syriusza wybuchła w 2011 r., kiedy – jak opisywaliśmy w DGP – wyszły na jaw uchybienia przy zlecaniu prac nad tą aplikacją. Polegały one głównie na tym, że urzędnicy ominęli procedury przetargowe i arbitralnie wybrali do jego wykonania firmę Sygnity. W efekcie Komisja Europejska czasowo zablokowała rozliczanie dotacji wydanych na ten system.
Podobne problemy pojawiły się i przy budowie Emp@tii. Dwa lata temu opisywaliśmy, jak Krajowa Izba Odwoławcza unieważniła wart 20 mln zł przetarg na jeden z podsystemów Emp@tii, który także wygrała Sygnity. A wygrała, bo w 2009 r. dostała z wolnej ręki kontrakt na licencję, aktualizację, szkolenia oraz utrzymanie sprawności oprogramowania użytkowego OU Pomost, będącego elementem Emp@tii. W 2012 r. po skargach konkurencji Krajowa Izba Odwoławcza nakazała powtórzenie procedury przetargowej, a NIK ostro krytykowała wcześniejsze zamówienia. Ostatecznie resortowi pracy udało się ukończyć oba systemy w wymaganym przez KE czasie. Syriusz działa już od 2012 r.