Nieznani sprawcy zaatakowali siedzibę nieoficjalnej rady tatarskiej - Medżlisu w Symferopolu na Krymie. Bezpośrednim powodem była ukraińska flaga wisząca na budynku już trzeci dzień.

Kilku zamaskowanych mężczyzn wdarło się do gmachu i zdarło ukraińską flagę. Według przebywających wówczas w budynku Tatarów, użyto wobec nich siły. Zamaskowani mężczyźni zapowiedzieli, że jeszcze powrócą. Wydarzenia te dzieją się w cieniu decyzji rosyjskiego prezydenta, który ogłosił podpisanie dekretu o rehabilitacji Tatrów Krymskich i innych mniejszości etnicznych na Krymie, ciemiężonych przez Stalina.

Prawnik z Helsinskiej Fundacji Praw Człowieka (HFPC) Lenur Kerymow uważa, że mimo decyzji Putina sytuacja na Krymie jest bardzo napięta. Ludność rosyjskojęzyczna uważa się za zwycięzców, a przedstawiciele mniejszości - w tym Tatarzy - muszą mieć się na baczności. Kerymow przypomniał w rozmowie z IAR niedawne zajście w Symferopolu, kiedy to nieznani sprawcy pobili 15-letniego chłopca, rozmawiającego przez telefon komórkowy po tatarsku.

Zdaniem prawnika z HFPC, decydując się na podpisanie dekretu, Putin kontynuuje politykę przekupstwa wobec Tatarów Krymskich. Kerymow przypomniał, że rehabilitacja Tatarów odbyła się już w 1989 r. Wówczas parlament Związku Radzieckiego anulował wcześniejsze oskarżenia, jakoby mniejszość ta miała kolaborować z faszystami.