Biały Dom przestrzegł Rosję przez próba zajęcia kolejnych terytoriów należących do Ukrainy. Amerykańskie władze sugerują, że prorosyjscy demonstranci, którzy zajęli budynki rządowe w trzech miastach wschodniej Ukrainy działają na zlecenie Moskwy.

Rzecznik Białego Domu Jay Carney oświadczył, że istnieją mocne dowody na to, że część demonstrantów nie pochodzi z tamtych terenów i że byli oni opłacani.

Carney zarzucił Moskwie ingerencję w wewnętrzne sprawy Ukrainy. "Wzywamy prezydenta Putina i jego rząd do zaprzestania wszelkich działań mających na celu destabilizację Ukrainy i przestrzegamy przed dalszą interwencją militarną".

Rzecznik Białego Domu dodał, że demonstranci, którzy wezwali Rosję do wkroczenia do wschodniej Ukrainy nie mają żadnych uprawnień do skierowania tego rodzaju apelu. Carney dodał, że jawne lub niejawne wkroczenie przez Rosję na terytorium wschodniej Ukrainy będzie stanowić bardzo poważną eskalację.