Marcin Pakulski to jedna z najważniejszych postaci w systemie ochrony zdrowia. W grudniu zeszłego roku minister Bartosz Arłukowicz oddał w jego ręce stery Narodowego Funduszu Zdrowia. NFZ ma gigantyczny worek z publicznymi pieniędzmi do wydania – rocznie ponad 60 mld złotych. CBA wskazywało Pakulskiego, jako osobę współodpowiedzialną za patologie w kontraktowaniu usług medycznych na Śląsku. Bartosz Arłukowicz odsunął go ze stanowiska. Pakulski jednak wrócił.

Sprawę opisuje "Wprost".

Pracownik NFZ powiedział tygodnikowi: "Ruch Arłukowicza to całkowita fikcja. Pakulski wrócił na stanowisko wiceszefa Funduszu do spraw medycznych. Co zabawne, nadzoruje też pion odpowiedzialny za kontrole". Zdaniem "Wprost" Pakulski jest zakolegowany z Piotrem Bednarskim z prywatnej kliniki Sanivitas z Zabrza, która w niejasny sposób zdobyła kontrakt na całonocną i świąteczną opiekę medyczną na terenie Zabrza.

We wstępnej punktacji firma Sanivitas zajmowała drugie miejsce, ponieważ zdaniem komisji przetargowej nie ma lekarzy specjalistów na połowę godzin całonocnej i świątecznej opieki.

Z relacji pracownika śląskiego NFZ wynika, że firma podważała decyzje komisji konkursowej: "Mówią, że komisja się myli, bo wcale nie chodzi o połowę godzin opieki medycznej dawanej przez specjalistów. Ale o to, żeby firma, w tym przypadku Sanivitas, połowę umów miała z lekarzami specjalistami. Reprezentanci Sanivitasu radzą członkom komisji, żeby spytać w centrali NFZ i tam tę interpretację potwierdzą. Przedstawicieli komisji konkursowej zatkało".

Dlaczego? Ponieważ od dwóch lat obowiązywała kompletnie inna interpretacja, narzucona przez centralę NFZ. Jaka? W kwietniu 2011 prezes NFZ zapis „nie mniej niż połowa lekarzy” jednoznacznie interpretował w ten sposób, że połowę czasu muszą dyżurować lekarze specjaliści. Wydał w tej sprawie nawet specjalne pismo datowane na 27 kwietnia 2011. Wedle tej interpretacji rozstrzygano setki przetargów na terenie całego kraju - pisze "Wprost".

Urzędnicy śląskiego NFZ wysłali prośbę o ponowną interpretację do swej centrali Funduszu.

Odpowiedzi udzielił Marcin Pakulski, znajomy właściciela Sanivitasu i przy okazji wiceszef całego NFZ. Na papierze jest pieczątka ówczesnej prezes NFZ Agnieszki Pachciarz i podpis Pakulskiego. To, co na potrzeby zabrzańskiego konkursu pisze Pakulski, stawia na głowie dotychczasowe praktyki NFZ. Pakulski w piśmie do śląskiego NFZ twierdzi, że w przepisach chodzi o „50 procent lekarzy ze specjalizacją”, a nie wykonywanie przez nich połowy świadczeń.

Pracownik śląskiego oddziału NFZ, z którym rozmawiał "Wprost", mówi: "Interpretacja Pakulskiego przyszła na kilka godzin przed rozstrzygnięciem konkursy w Zabrzu. Członkowie komisji, czytając tę wykładnię, mieli oczy jak spodki ze zdziwienia". Dzięki opinii Pakulskiego oferta firmy jego kolegi przeskoczyła na pierwsze miejsce i Sanivitas zdobył kontrakt w Zabrzu na 2,4 mln złotych. To było takie medyczne „lub czasopisma” – mówi urzędnik NFZ.