Według szefa ukraińskiego parlamentu, w kraju wzrasta zagrożenie separatyzmem. Ołesandr Turczynow, pełniący jednocześnie obowiązki prezydenta kraju, wydał takie oświadczenie z trybuny sejmowej.

Turczynow następnie poszedł spotkać się z kierownikami resortów siłowych, bo jak podkreślił, na Ukrainie w niektórych regionach rosną nastroje separatystyczne. Może chodzić tu o Krym i Sewastopol.

Wcześniej, Ołesandr Turczynow ogłosił, że ukraiński parlament dał sobie czas na sformowanie rządu do czwartku. W poprzednich dniach mówiło się o wtorku, jako dacie wyznaczenia premiera i ekipy rządzącej.

Z trybuny padały deklaracje o potrzebie szybkiego sformowania rządu. Apelował o to między innymi Arsenij Jaceniuk z Batkiwszczyny. Jak zaznaczył, kraj znalazł się w finansowej zapaści. Jaceniuk zaproponował też, by w nowym gabinecie znaleźli się przedstawiciele protestujących na Majdanie.

Po odejściu prezydenta Janukowycza, szczególnie na Krymie uaktywniła się mniejszość rosyjska. Ludzie otwarcie manifestują swoje związki z Rosją i niezadowolenie ze zmian w kraju.

"Nowe władze powinny zwracać szczególną uwagę, jak ich działania zostaną odebrane na wschodzie i południu kraju" - mówi IAR mieszkaniec Krymu i dziennikarz Aleksandr Jankowski. Jego zdaniem wielu rosyjskojęzycznych mieszkańców Krymu po prostu nie odnalazło się "w projekcie o nazwie Ukraina''.

"Na Krymie czuć narastające napięcie"

Niezależny dziennikarz jest przekonany, że zagrożenie separatyzmem na Krymie rzeczywiście istnieje w kilku miastach, na przykład w Sewastopolu i w Kerczu. - Wielu mieszkańców Krymu uważa Rosję za swoją ojczyznę. Sytuacja ekonomiczna na Ukrainie jest nie za dobra - w Rosji jest znacznie lepiej i dlatego wielu mieszkańców spogląda w stronę Rosji dodaje Jankowski.

Według dziennikarza, wiele zależy teraz od działania władz centralnych. "Deputowani, którzy teraz przejęli władzę w Kijowie powinni myśleć o każdym kroku, jaki podejmują, o tym, jak ich działania zostaną odebrane przez mieszkańców na wschodzie i południu Ukrainy i właśnie na Krymie". Jankowski zaznacza, że osobiście wspiera nowe władze, demokratyczną opozycję, która przejęła władzę, ale jednocześnie prosi, by uważnie i mądrze rozwiązywać problemy, które mogą wzmagać dążenia separatystyczne.

Aleksandr Jankowski mówi, że na Krymie czuje się narastające napięcie. W niedzielę w Symferopolu były zorganizowane dwie demonstracje. Na jednej zebrali się ludzie, którzy zapisali pięćset osób do oddziałów rosyjskiej samoobrony. Na drugiej zebrali się krymscy Tatarzy i ci, którzy popierają kijowski euromajdan. - Tam było pięć, może siedem tysięcy osób. Dlatego jest nerwowa atmosfera. Szczególnie daje się ją odczuć w Sewastopolu - mówi.

W autonomicznej, choć należącej do Ukrainy, Republice Krymskiej, Rosjanie stanowią dwie trzecie ludności. W Sewastopolu na Krymie stacjonuje rosyjska Flota Czarnomorska.